Wku*wia mnie udawanie, że jest dobrze podczas gdy za *uj nie jest.
Drażnią mnie pytania, osób które i tak w dupie mają co się dzieje.
Wpienia mnie pieprzony system wartości , adres zamieszkania, dzielnica, miasto niby świadczy o tym jaki jesteś.
Gorszy lub lepszy.
I czasem fajnie by było znaleść oparcie w teoretycznie bliskich Ci osobach.
Rodzice takimi się wydają.
Tylko że wracając do domu jedyne co od nich słyszymy to tysiąc zarzutów, milion pretensji i miliard wad które najwidoczniej biją po oczach.
I dwie osoby które sprawiają, że czasem się jeszcze uśmiechniesz.
Co tam 500 km, to żadna odległość.
Kiedyś się spotkamy...
Dan, weekendy są nasze.