wróciłam, było tak przefantastycznie, że aż nie ma co tu nawet próbować to opisać
i wiecie, aż nie chce mi się wracać tu
aktualnie próbuje się cieszyć tą jakąś dziwną... zwyczajnością
głupim życiem codziennym, wolnością
ostatnimi dniami po powrocie: jedno wielkie zamieszanie, choć wcale nie wiem dlaczego
czuje, że się tu bardziej męcze, niż odpoczywam
potrzebuję zamknąć oczy, głęboko pooddychać, odciąć się od reszty, wyłączyć,
zresetować, chwile potrwać w bezruchu i bez myśli
uśmiechnąć się na wspomnienie tych poznanych ludzi, morza, słońca i ciągłego śmiechu
tęskno mi za Wami, wariaty.
ps. jak mi sie zechce i ukocham w końcu swój komputer, to wróce... zdjęć tysiące.