Hej, Przepraszam, że tak długo zwlekałam z wejściem tu, ale ... zebrało się zbyt wiele... i nie miałam siły. Jeśli tu ktoś zagląda, OBIECUJĘ poprawę. Co tutaj się znajdzie? WSZYSTKO! :-) Dziś np. będzie tekst, kogo ? Ten ktosiek jest anonimowy i pragnię zobaczyć czy ma coś w tych tekstach i może jeśli jest coś nie tak poradzicie, powiecie co jest nie tak, a może i co jest tak ? Zobaczymy! Ja tu będę wrzucała rozmaitości, gdyż tego fotobloga założyłam, aby się odstresować itd. Na pewno nie będzie to kolejny fbl. gdzie skupię się nad samymi opowiastkami bo tu fbl. jest dużo, to będzie takie... odzwierciedlenie Mnie i innych :))
Dzięki z góry jeśli ktoś chce oglądać co ja tu wyprawiam. BUZIAKI ;-)!
piątek godzina ... 21 z minutami rok później ...
Cześć, Wam!
Tu Ja... tak starszy, chudszy, bledszy, mądrzejszy, może i lepszy? Siedzę w tym zagraconym pokoju sam jeden... bez Was...
Wśród Mnie dwa laptopy, ps3, nowa 46-cio calowa plazma, składanka, kurwa! Czego ja tu nie mam...
I co Mi z tych rzeczy, skoro mogę Was od roku oglądać jedynie na fotografii, która stoi na piedestale całego burdelu.
I pomyśleć, że jeszcze rok temu liczyły się tylko te sprzęty, kumple, puste lalunie, które leciały na zawartość portfela ale nie Wy, nie Wasze uczucia, pragnienia i cierpienia...
Jakim Ja byłem egoistą!!! wszystko krążyło wokół Mnie, a Wy spokojnie z pokorą, aby uszczęśliwić kogoś takiego jak Ja spełnialiście
wszystkie moje zachcianki.... Ale, nie, nie mogę zwalić winy na Was, bo to Ja jestem winny... Winny Waszej śmierci...
Ale nie wszyscy wiedzą co tak na prawdę się stało... no bo skąd?! Skoro nie pisałem tu od roku... Dziś po całym roku zmagań...
Mogę wam o tym wszystkim opowiedzieć... To było dokładnie rok temu, blisko świąt 15 grudnia, godzina 18
Ja jak zwykle szykowałem się do wyjścia z kumplami, nie obyło się bez kłótni z rodzicami, oczywiście o kumpli, mój sposób bycia, że nie interesuję się rodziną, ani szkołą, ale kto by ich tam słuchał... myślałem sobie w duchu jeszcze 15 minut paplaniny i mogę wychodzić....
Ale ile Ja bym dał za te 15 minut paplaniny....wszystko! Ale wracając, do tematu kiedy mama skończyła swoją pogawędkę o Mnie i o Nich, wstałem i jakby to spłynęło po Mnie jak po kaczce poszedłem do ojca i poprosiłem o dwie stówy, no bo jak? Wychodzę z kumplami do najlepszego klubu w mieście zwany klubem pod "Palmą"... Otrzymałem to co chciałem i wyszedłem , słysząc za plecami płacz matki... Jak teraz o tym pomyślę ... czuję się okropnie!!!!!! Jaki ze Mnie cham, prostak ... brakuje Mi epitetów... I wszystko byłoby okey, sprawy by nie było lecz tamtego dnia pokłóciłem się z najlepszym kumplem, przynajmniej tak Mi się wtedy wydawało , poszło o błahostkę, a rozpętała się szarpanina... godzina 20 w klubie z Jackiem, Robertem, Michałem, Edkiem ... moimi kiedyś najlepszymi kumplami, zwykli pieprzeni leserzy... aż wstyd się przyznać, ale ja też byłem jednym z nich... I kiedy tak rozmawialiśmy, doszło do wymiany zdań, która przerodziła się w kłótnie... potem rękoczyny, polała się krew, policja... Wezwali Moich rodziców, była godzina 20.50 z mojego domu do komendy było jakieś 15 minut drogi... więc będąc już na komendzie czekając z resztą chłopaków na rodziców miałem dziwne przeczucie, czułem się dosyć... dziwnie, nieswojo... to było okropne! Kiedy tak rozmyślałem, o co chodzi skąd ten niepokój z gabinetu jednego z aspirantów Komendy, wyszedł funkcjonariusz z miną... no jakby usłyszał,że to są jego ostatnie minuty życia i zapytał się nas który z nas to Paweł Jarząbek ...? Wszyscy na Mnie, Ja coraz bardziej zestresowany, pobity, obolały, wstaję z krzesła i z lekkim niepokojem mówię, że to ja ... Facet prosi Mnie do gabinetu, przełykając głośno ślinę, z miną najgorszą jaką mogłem widzieć u funkcjonariusza wszedłem do środka nie świadom tego co usłyszę....
F: Siadaj, chłopcze... muszę Ci coś powiedzieć... Wykonałem polecenie funkcjonariusza i usiadłem przy biurku, patrząc mu prosto w oczy wyczekiwałem dalszych informacji po co Mnie poprosił do tego pokoju, skoro złożyłem już zeznania...
Paweł, moi koledzy przed chwilą zadzwonili z wypadku nie daleko komendy i .... to byli Twoi rodzice, niestety mam złe wieści... oboje zginęli na miejscu, przykro Mi stary. Ostatnie słowa który wydobyły się z ust aspiranta dudniły Mi w uszach jeszcze przez kolejne kilka minut, nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem, Moi rodzice , wypadek, nikt nie przeżył .... Ale... jak to?!!!
Wpadłem w furię, zacząłem krzyczeć, płakać... nie wiedziałem co się ze Mną dzieje, za chwilę była przy Mnie Pani psycholog , podali Mi jakieś leki uspokajające i zadzwonili po moich dziadków, poinformowali ich o całym zdarzeniu i poprosili o szybki, ale bezpieczny przyjazd do komendy po Mnie, przecież nie mogli Mnie samego wypuścić w takim stanie... Oszołomiony, zrozpaczony pod nadzorem psychologa, który pieprzył Mi dyrdymały nad uchem o tym, że będzie dobrze, że sobie poradzę czekałem na dziadków.
Chwilę potem w korytarzu ujrzałem zrozpaczoną, próbującą nie pokazywać swojego cierpienia i żalu babcię oraz dziadka, który wyrazem twarzy nie pokazywał niczego , ani krzty łez, smutku, cierpienia, dusił to w sobie chociaż wiem jak się wtedy czuł... stracił w tym momencie córkę, zięcia, a do tego musiał jechać po rozpieszczonego wnuka na komendę... Czułem się okropnie, no wiedziałem, że to wszystko zdarzyło się przeze Mnie, w milczeniu wróciliśmy do domu, położyliśmy się spać, chociaż nikt z nas nie mógł zasnąć, no bo jak? każdy w oddzielnym pokoju cierpiał, płakał... po cichutku, aby nikt nie słyszał....
Śnieżynka ; -) !
Cdn.
Jeśli się wam spodobało to piszcie, jeśli nie też. Proszę dajcie znać jeśli są jakieś błędy itd. Wszelkie wskazówki itp. rzeczy są mile widziane : -)!