Kolejny poranek ze świadomością potrzeby...
Kolejny dzień, wieczór..tydzień, miesiąc, rok..?
To znów ja...każdy dzień...pełen jest czegoś czego do końca nazwać nie potrafię...
Dobrze czy źle..a moze powinnam znać To...
Brak apetytu... obsesyjna myśl, że nie mogę...dlaczego? po prostu nie i koniec..
To tak jakby tłumaczyc niewidomemu jak wygląda kolor zielony...
Ktoś stara Ci się to wytłumaczyć, ale w momencie kiedy sam próbujesz sobie pomóc ogarnia Cię ogromny strach, bo nie potrafisz.. nie umiesz..
Masz coś... cieszysz się tym, że masz, posiadasz,
ale nie możesz zapominać..że to trzeba pielęgnować...
Czy jest to większa sztuką niż samo posiadanie...?
TAK..