Trochę czasu mnie tu nie było, a w trakcie mojej nieobecności troche się zadziało, a więc:
Zakończyłam na szczęście współprację z niejaką Katarzyna, przez co nie mam już konia na sezon i wszystkie plany
dotyczące koni, które jeździłam poszły w dupę. Więcej w tym na szczęście dobrego niż złego ;)
Wróciłam do miejsca, które jest mi bardzo bliskie, a mianowicie do Supraśla.
Oczywiście nie do UKS Victorii ale do stajni łucznictwa konnego :)
Czekał tam na mnie stary, poczciwy i niezastapiony Hardy.
Chyba dokładnie tego mi było trzeba, w Ostrej dość szybko przestałam czerpać przyjemność z jazdy,
zbyt dużo było stresu, bezsensownych sytuacji i totalnie niedojżała osoba jako "trener"...
Zaczęłam spowrotem czerpać przyjemność z tego co robię, cieszyć się chwilą i zajęłam się tym co dla mnie ważne.
Zrozumiałam, że nie chcę startować, chcę doskonalić się dla siebie, a nikt inny nie musi wiedzieć co potrafię, bo to jest moje.
Trochę się rozpisałam. A tak btw. to spędziłam cudowne ferie w Golden Dreamie
i jeżeli Hiszpania nie pokrzyżuje mi planów to spędzę tam też część wakacji <3
Forever&Always <3