http://www.youtube.com/watch?v=EDEEzS7OV2k <3
Dzisiaj minął rok. Minął rok odkąd nie ma Cię ze mną. Dalej nie otrząsnąłem się po tym co się stało. Tak cholernie mocno mi Ciebie brakuje. Brakuje mi Twojego śmiechu, który zawsze poprawiał mi nastrój. Brakuje mi tego jak się złościłaś, bo wtedy wyglądałaś jeszcze ładniej. Robiła Ci się wtedy taka mała zmarszczka na czole, której strasznie nie lubiłaś, ale ja za to ją kochałem, tak mocno jak każdy inny centymetr Twojego ciała. Brakuje mi Twojego głosu, który mogłem słuchać na okrągło. Był to jedyny dźwięk, którego mogłem być pewny, że nigdy mi się nie znudzi. Umiałaś mnie nim hipnotyzować, nawet wtedy, kiedy na mnie krzyczałaś. Brakuje mi tego, jak robiłaś mi śniadanie do pracy i budziłaś, bo ja jak zwykle byłem już spóźniony. Brakuje mi wszystkiego, jednak najbardziej brakuje mi Twojego spojrzenia. Nie potrzebowałaś słów, żeby powiedzieć mi co czujesz, wystarczyło, że się na mnie popatrzyłaś choć przez chwilę i wiedziałem już wszystko. Zawsze znajdowałem w nich miłość i czułość, kierowaną w moją stronę. Oddałbym wszystko choć za takie jeszcze jedno spojrzenie. Chciałbym znów poczuć smak Twoich słodkich ust. Twoich ust, które z moimi tworzyły jedność. Nie wiesz jak żałuję, że nie powiedziałem Ci o tylu rzeczach, ale nie myślałem, że muszę się tak śpieszyć. Nie wiedziałem, że tego dnia jak się pokłóciliśmy wyjdziesz z domu i już do niego nie wrócisz. Nawet nie wiesz, co przeżyłem, gdy dowiedziałem się o tym wypadku. Kiedy powiedzieli mi, że uderzenie było tak mocne, że spowodowało śmierć na miejscu. Kierowca, który Cię potrącił był pod wpływem alkoholu. Do tej pory nie mogę dojść do tego, dlaczego akurat musiało paść na Ciebie. Przecież to mogłem być ja. Ja, ale na pewno nie Ty. Nie masz pojęcia ile razy płakałem nad Twoim grobem, ile razy nie wróciłem do domu na noc, bo wolałem być wtedy z Tobą. Ile nocy przepłakałem. Wiem, że pewnie wydaje Ci się to niemożliwe , bo nigdy przez całe życie nie widziałaś jak płacze, ale tak właśnie na mnie działasz. Co takiego zrobiłem, że Bóg mi Cię zabrał. Nie pojmę tego chyba nigdy, ale cieszę się, że postawił Cię na mojej drodze choć na trochę. Bo przynajmniej dzięki Tobie wiem co to szczęście. Wiem co to miłość. Wiesz, bardzo chciałem się przy Tobie znaleźć. Przez jakiś czas, było ze mną naprawdę źle. Nie było dnia, żebym nie wrócił do domu pod wpływem alkoholu. Kilka razy miałem nawet myśli samobójcze. Ale nie mogłem tego zrobić, wiem, że byś mi tego nie wybaczyła. Nie wybaczyłabyś mi, gdybym opuścił, to co zostawiłaś na ziemi razem ze mną. Sam sobie bym tego nie wybaczył. Zresztą, teraz tak mi się wydaje, że wcale mnie nie opuściłaś, ponieważ jesteś w moim sercu, tak jak w niej. W naszej córeczce. Nie mogłem przecież dopuścić do tego, by straciła też mnie, w końcu ktoś musi jej w przyszłości opowiedzieć jaką miała wspaniałą mamę i jak bardzo jest do niej podobna. Naprawdę jest do Ciebie podobna. Ma takie same włosy, takie same piękne błękitne oczy i nawet małą zmarszczkę, gdy robi grymas na twarzy, bo jej się coś nie podoba. Piszę do Ciebie pierwszy raz od roku. Stwierdziłem, że dzisiaj to dobry czas, żeby to zrobić. Muszę w końcu poukładać swoje życie na nowo, nasze życie. Obiecuję Ci, że będziesz cały czas pierwszą osobą, którą będę prosił o radę i pytał się co mam robić. Mimo iż, nie siedzisz teraz koło mnie, to wiem, że jesteś jeszcze bliżej, we mnie. I wiedz, że już nigdy nie pozwolę Ci stamtąd wyjść.' - Widziałam jak przeczytał to kolejny raz, po czym położył na grobie, piękne czerwone róże, a w środku, właśnie tą kartkę. On nie wiedział o tym, że jestem z nim cały czas. Przez rok śledzę, dokładnie każdy jego ruch. Wiem o wszystkim co mi tu napisał. Wiem o każdym jego upadku, ale nie bałam się o niego. Wiedziałam, że poradzi sobie z tym, przecież jest silny, to była chwila słabości, którą wiedziałam, że pokona. Wiem to, że trzymając teraz rękę na jego ramieniu, jest dla niego odczuwalne. Może nie w sposób fizyczny, ale duchowy na pewno. Będę mu pomagać we wszystkim. Nie mogłabym inaczej, bo przecież przez ostatnie lata, to on był moim wszystkim.
MUERTE.