photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Dodane 16 STYCZNIA 2010
25
Dodano: 16 STYCZNIA 2010

 

 

 

Jutro impreza poobronna u Dzika.

Jutro impreza urodzinowa Hani w Kwadratowej.

Jutro kino z Agą i jej nowym rokiem.

Jutro mam zamiar zapaść w zimowy sen.


Nie tylko jutro. Wszystko to olewam. Jutro nie wychodzę z domu.

Właczyła mi się introwersja. Wszytsko mnie męczy. Przydługie obiady z rodziną, rozmowy z przypadkowo spotkanymi znajomymi w tramwaju, opowieści dziwnej treści w przerwach miedzy zajęciami...

Są dosłownie 3 osoby z którymi mam ochotę pogadać, spotkać się. Akurat tak się trafiło, że oni ze mną nie chcą ;]

Pierwszy raz czuję taką niechęć okrutną, jak sobie pomyślę o 3 dniach prób w przyszłym tygodniu.

Najnormalniej w świecie - nie chce mi się.

Nawet już nie chce mi się marudzić ;p


Znalazłam zgubę, której jednak nei zgubiłam.

I gdzie, do chuja, jest ten jebany czytnik kart? :/


a wiesz, drogi czytelniku, który zapewne nawet nie dotarł do tego miejsca, bo jak ktoś widzi tyle tekstu to "pierdoli", że to zdjęcie ma już 4 lata? [tzn, nie, że ktoś pierdoli, ze to zdjęcie ma 4 latra, tylko, czy wiesz, czytelniku, że..].  Jest z czasów, kiedy się dopiero co wprowadziliśmy, nie ma drzwi do łazienki, a wszystkie moje meble stoją na środku pokoju, w którym na panelach jest folia. W sumie, to wszędzie jest folia i śmierdzi kurzem jakimś czy innymi tynkami, a i kąpiemy się u babci, bo ten jebany fagas kafelkarz ciągle coś pierdzieli, ale dzięki temu wszytskiemu jest wesoło.


I jest tam mój prototypowy telefon, i Jakiś pojebany tekst na Stańczyka, który jest tak chujowo napisany, że sama nie kumam o co tam chodzi, a się na nim wspieram pisząc totalnie popierdoloną pracę dla wyżej wymienionego, z której oczywiście też nic nie kumam, bo plagiatuję. I jeszcze jest tam mój kubek-żarówka. I jakieś dziwne światło rzucane przez lampkę i świeczkę, zapaloną leżącą tam zapalniczką, które pwoduje, że jest tam fioletowo! I moje włosy są tam jeszcze różowe. Ach, to były czasy...


No i się odezwała jedna z tych osób z którymi chciałam pogadać.

Grejt!