Jutro impreza poobronna u Dzika.
Jutro impreza urodzinowa Hani w Kwadratowej.
Jutro kino z Agą i jej nowym rokiem.
Jutro mam zamiar zapaść w zimowy sen.
Nie tylko jutro. Wszystko to olewam. Jutro nie wychodzę z domu.
Właczyła mi się introwersja. Wszytsko mnie męczy. Przydługie obiady z rodziną, rozmowy z przypadkowo spotkanymi znajomymi w tramwaju, opowieści dziwnej treści w przerwach miedzy zajęciami...
Są dosłownie 3 osoby z którymi mam ochotę pogadać, spotkać się. Akurat tak się trafiło, że oni ze mną nie chcą ;]
Pierwszy raz czuję taką niechęć okrutną, jak sobie pomyślę o 3 dniach prób w przyszłym tygodniu.
Najnormalniej w świecie - nie chce mi się.
Nawet już nie chce mi się marudzić ;p
Znalazłam zgubę, której jednak nei zgubiłam.
I gdzie, do chuja, jest ten jebany czytnik kart? :/
a wiesz, drogi czytelniku, który zapewne nawet nie dotarł do tego miejsca, bo jak ktoś widzi tyle tekstu to "pierdoli", że to zdjęcie ma już 4 lata? [tzn, nie, że ktoś pierdoli, ze to zdjęcie ma 4 latra, tylko, czy wiesz, czytelniku, że..]. Jest z czasów, kiedy się dopiero co wprowadziliśmy, nie ma drzwi do łazienki, a wszystkie moje meble stoją na środku pokoju, w którym na panelach jest folia. W sumie, to wszędzie jest folia i śmierdzi kurzem jakimś czy innymi tynkami, a i kąpiemy się u babci, bo ten jebany fagas kafelkarz ciągle coś pierdzieli, ale dzięki temu wszytskiemu jest wesoło.
I jest tam mój prototypowy telefon, i Jakiś pojebany tekst na Stańczyka, który jest tak chujowo napisany, że sama nie kumam o co tam chodzi, a się na nim wspieram pisząc totalnie popierdoloną pracę dla wyżej wymienionego, z której oczywiście też nic nie kumam, bo plagiatuję. I jeszcze jest tam mój kubek-żarówka. I jakieś dziwne światło rzucane przez lampkę i świeczkę, zapaloną leżącą tam zapalniczką, które pwoduje, że jest tam fioletowo! I moje włosy są tam jeszcze różowe. Ach, to były czasy...
No i się odezwała jedna z tych osób z którymi chciałam pogadać.
Grejt!