Cześć , jestem , małym ,zwykłym człowiekiem. Ba - jestem kobietą. Nic mnie nie zbytnio nie wyróżnia. Mam parę rąk , nóg , oczu, uszu. Posiadam wszystkie podstawowe narządy by normalnie funkcjonować a jednak żadneg sensu i podstawy by takowy bieg rzeczy utrzymać. Jestem młoda , w moim wieku powinnam cieszyć się życiem , nie zważać na problemy i pieprzyć zasady ale tak ciężko jest to robić niosąc taki bagaż doświadczeń. Mam 16 lat a dźwigany przeze mnie krzyż zawstydziłby niejedeną dorosłą kobietę, której zawieszony jest jedynie na łańcuszku.
Mam kilku niezawodnyc przyjaciół: ból , łzy , rozczarowanie , samotność. Oni są przy mnie zawsze , nawet nie muszę dopraszać się ich obecności ,bo nawet jeśli nie wszyscy , to któreś z nich trwa przy mnie zawzięcie , krocząc drogą wśród głuchej ciszy.
Przyjaźnie się też z muzyką. Kocham muzykę. Moja miłość , do której powyższi przyjaciele nie mają wstępu , nie mają prawa tknąć jej palcem jeśli ja sama im na to nie pozwolę. Jest to jedyny pozytyw tego wszystiego co ciągnie się od przeszło roku. Jedno bolesne rozstanie , którego skutki odczuwam przy każdym kroku , oddechu , przymrużeniu powiek.
Czy zasłużyłam ?
Może.
Może to wszystko dlatego , że tak bardzo tego Pana kochałam , że tak cholernie mi na nim zależało , że dla Jego szczęści zrobiłabym wszystko.Może powinnam była olać wszystko i pozwolić działać czasowi a nie jak durna starać się pokazując mu , że mimo wszystko i tak będę go kochać więc jemu wszystko wolno... może odchodzić i wracać kiedy mu się podoba , bo ja i tak tańczyłam jak on zagrał. Pierwsza , bolesna miłość. Pierdolony sentyment do końca życia.
Nie mam nawet siły o tym myśleć , są dni , kiedy wspomnienie o Tobie nie przewija się przez cały dzień. Są dni , kiedy co drugi swój oddech dedykują Tobie. To chore. To tak cholernie idiotyczne po tak długim czasie , po tym wszystkim co mi zrobiłeś żyć fascynacją do do twojej osoby. Nie mogę zamknąć tego rozdziału , sama nie potrafię. Byli tacy , co próbowali , do tego ostatniego nawet się przekonałam , tak cholernie mi na nim zależy ale miał wybór , nie wybrał mnie. Teraz nawet rozmawiać ze sobą nie potrafimy. Nie zapomne ciepła jego policzka przyłożonego do mojego , kojącego uścisku gdy zamykałam oczy ze szczęścia. Trwało to wszystko ułamek sekundy a pobudziło serce do bicia. Nie będę go zatrzymywać , cholernego szczęścia mu, im życzę. Szkoda , że to wszystko nie potoczyło się inaczej , wiem , że z mojej winy , wiem , że ja spieprzyłam bo chciałam by poczekał na mnie , by dał mi trochę czasu a tamtą miał już teraz... Moja , moja wina.
Żyje się dalej.
a może już nie żyje ?
> nie czytajcie tego nawet , chaosu większego dawno nie miałam < .
Mr Brownstone