bry
słitfocia w lustrze Raciborskiego Centrum Kultury zawsze spoko, od lewej Lipa, Kaśka, ja i Dorota :D hahahahahaha. bo my jesteśmy krejzi. po występie Kasi, na występ Lipy też kiedyś wbijemy. zdjęcie jest z telefonu jak z resztą widac, także... no. najnormalniejsze jakie mamy. :D
kocham nasze postanowienia. kocham przyszłość, która jeszcze nie jest nawet pewna. ale już chcę to wszystko. chcę iść przed siebie, chcę już napisać te 2982874287448 konkursów z angola, znać wyniki testu kompetencji, napisać test wstępny do gimnazjum, dostać się tam, pojechać na kolonie, pojechać do Chorwacji, schudnąć, ćwiczyć, przestać jeść słodycze, założyć aparat na dolne zęby, dostać nową prostownicę, dostać soczewki, dostać bluzki z Muse i z Paramore, jechać na koncert Muse do Francji, który supportuje Paramore, chcę porozumienia z rodzicami, i chcę w końcu móc normalnie rozmawiać z tatą, normalnie znaczy bez obawy, że zaraz podniesie na mnie rękę, chcę wypożyczyć z bilbioteki "W pierścieniu ognia", chcę wyniki Oxfordu z przyrody i historii, chcę Dni Otwarte w gimnazjum dwujęzycznym, chcę dłuższą grzywkę...
mam 3 nowe stanikiiiiiiii
"nie jem słodyczy", czytaj: wsunęłam dziś 2 wielkie porcje lodów waniliowych i czekoladowych z polewą czekoladową. chyba się wyrzygam, potem zostanę bulimiczką, a potem po prostu popełnię samobójstwo, co?
NIE.
miało być bez depresyjnych myśli. co nie? co z tego, że wbijam w siebie pozytywne obrazki z tumblra, jak dalej jestem tak samo zdołowana. chociaż mam już przebłyski dawnego szczęścia.
na dzień dzisiejszy to chyba tyle, tak myślę. ja dodaję wpis, tak. dziwne.
będe leciała robić testy z angielskiego, bo moja mama tak chce. muszę ogarnąć landmarki NY, bo będą na konkursie. oczywiście nikt sie mnie nie pytał, czy chcę tam iść. bo kogo to obchodzi? mam tam iśc. i tyle! zjebana przyszłość. czasami ciężko być kujonem :))))))))
pinger, którego i tak nie piszę