cześć.
na początek nuta.
Zdjęcie?
Dzisiejszy zachód słońca na moim zadupiu.
to moje ostatnie godziny tutaj.
nadal jestem chora. ale kogo to obchodzi?
mnie bynajmniej nie.
przyjechałam zdrowa, wyjade chora - zajebiscie spędzony czas wolny.
Moja psychika jest jednym wielkim strzępem.
Nie wiem po co tam wracam, chyba tylko i wyłącznie z poczucia obowiązku.
Męczę się tym wszystkim.
Boli mnie wiele spraw ale najbardziej to co powiedziałaś dzisiaj.
Twierdzisz, że to przeżywasz ale mimo wszystko żartujesz z tego... Nie rozumiem.
Nie wiem, czy chcę zrozumieć. Nasz czas już minął, wiem to na pewno ale czy znajdę w sobie odwagę?
Boję się, że stchórzę, że rozpłynę się, jak tylko Cię zobaczę.
Dlatego niczego sobie nie postanawiam.
Co będzie to ma być.
Wyjdzie w praniu.
Jednak od miłości do nienawisci niedaleko.
Co bym zrobiła, gdyby miało nie być jutra...?
W sobotę jadę.
Od poniedziałku zaczynam naukę.
Ten semestr nie będzie miły i przyjemny.
Teraz może się przyłożę. Chociaż z drugiej strony...
Pewnie będzie juz tylko gorzej.
Cześć.