Ale ten czas szybko leci. Dzisiaj kiedy usiadłam sobie i mój kochany przystojniak chodził sobie po dworze wiele sobie uświadomiłam.
Nie dziwię się, że moi rodzice tak się o mnie martwili, bali się gdy jechałam gdzieś dalej. Ten kot jest takim ''moim dzieckiem''. Gdy pozwalam mu wychodzić na dwór, to jak tylko go nie widzę i odchodzi gdzieś dalej dostaje szału. Jednak wychowałam dobrego kotecka, bo w momencie wystraszenia się przylatuje do mnie. Kiedy się kogoś ogromnie kocha samo patrzenie się na niego wywołuje uśmiech. Pomimo, że dla innych to zwykły kot, dla mnie jest to ktoś kogo kocham ponad życie i to właśnie on jest tym kochanym przystojniakiem. :) Szkoda, że dopiero teraz wszystko zauważyłam i poukładałam sobie.
Oprócz jednego..
W każdym razie cieszę się, że zaczeło być idealnie. Problem tkwił we mnie i z biegiem czasu wszystko do mnie dotarło. Ciesze się tym co mam, doceniam każdy gest. Nie mogę patrzeć wstecz, ponieważ wtedy w kółko popełniam te same błędy. Kocham moją rodzinę, doceniam, że ich mam. Dziękuję tym prawdziwym przyjaciołom za obecność.
A teraz? Jest mega dobrze. :)