stojąc na wielkiem rozstaju dróg, gdzie każda droga obiera zupełnie inny, przeciwny kierunek, próbuje rozglądać się do okoła- szukając jakich kolwiek znaków, które mi pomogą. Dziś jednak niebo nie jest zbyt łaskawe. Szare, smutne, jednolite - nie ma żadnego punktu zaczepienia. Słońce też nie chce wyjść i dodać mi nadzieji i wiary. Watr wieje jak opentany - nic z jego głośnych szeptów nie rozumiem. Tak więc zostałam sama w bezradności, z wielkim problemem. Bez różowych okularów. Bez wiary. Prześpię się między tymi drogami. Ilę czasu między nimi spędzimy ? Nie wiem. Śpij dobrze.