Natioszek z Pacyfkiem, musisałam!
Takie źle-się-czucie sprzyja oglądaniu starych zdjęc.
I stwierdzam, że tęsknię za czasami buraczkowej grzywki, caodniowym nicnierobieniem, wagarami w saskim, pokoncertowymi nocami, po których miało się zakwasy na brzuchu od śmiania, gorącą czekoladą z nory, lodami na 20stopniowym mrozie, ciągłym siedzemien u Palinki, malowaniem glanów i wonem w piwnicy!
wracam do zdjęc.