Ostatnio zauważyłam, że wracam tutaj kiedy moje życie popada w beznadziejność...
Spakowała jedną trzecią życia w dwie podróżne torby i odeszła. Odchodziła w zamierzonym pośpiechu. Wymyśliła sobie, że tak będzie mniej boleć. Albo jeśli nie mniej, to przynajmniej krócej. Dała sobie dziesięć minut aby zatrzeć ślady po największej miłości swojego życia i uciec. Bo to była ucieczka. Nie chciała, aby po raz kolejny ją zatrzymywał, tłumaczył, przekonywał, obezwładniał czułością nocy i obietnicami, które rano nie miały już znaczenia... Zdążyła przed upływem dziesięciu minut. Na lotnisku wyjęła kartę ze swojego telefonu...