Przeglądam swojego bloga. Czasem tak mam.
Natknęłam się na notkę pisaną przeze mnie po jednej z poważniejszych Naszych kłotni (jakieś 4 lata temu, kiedy jeszcze nie mieszkaliśmy ze sobą)...
Nawet nie wiecie, jak szybko zabiło mi serce...
"Ta historia jest trochę inna od innych.
Dla Niej liczył się tylko On. Dniami i nocami myślała o Jego oczach, dłoniach, zapachu, głosie, dotyku, bliskości, uśmiechu, sercu... Nie było idealnie. Nigdy nei jest, a Ci, którzy opowiadają, że jest jak w bajce, mają tylko dobrą minę do złej gry. Nigdy nie jest idealnie, bo do tego potrzebni są idealni ludzie, takich na świecie jednak nie ma. Czasem ludzie wolą chwalić się swoim wyimaginowanym i bezpretensjonalnie słodkim zyciem. Czasem wolą robić sztuczną tęczę na swoim zachmurzonym niebie tylko dla prowizorki, tylko pod publike. Tylko dla innych.
Ona wiedziała to i wiedziała równie dobrze, że nie ma sensu udawać. Były łzy i były kłótnie. Był ból i smutek. Były te wszystkie negatywne emocje, które na co dzień szargają zwykłymi prostymi ludźmi. Były wyrzuty sumienia i zgryz, który drażnił serce. Uczucie, że nic, która łączy dwoje kochających sie ludzi zwyczajnie peka, tworząc z jedności dwie osobne istoty. Dwie cieniutkie i niedostrzegalne gołym okiem niteczki unoszace się na wietrze gdzieś pośród ściernisk i pól.
Oni przeszli nie jedną kłótnię. Kiedy jednak dziewczyna straciła siły nie potrafiła poradzić sobie z bólem i żalem jakim darzyła człowieka, którego przecież kochała. W momencie, w którym było jej najtrudniej otrzymała pomoc. Pomoc od Tego z góry. Ponieważ Bóg wciąż nad Nią czuwał by się nei poddawała. By się nie załamała. To przecież próba. Próba przetrwania dla Niej. Dla Nich. Kiedy mówiła serce dudniło jak opętane. Z Jego oczu płynęły szczere łzy. Spływały po policzkach. Niektóre dotarły do tych Jego słodkich kacików ust. Tworzyły na Jego twarzy niezliczoną ilość ścieżek. Tak, ta historia jest inna. Nie w każdej spotykamy się z męskimi łzami. Nie to nie były łzy krokodyla. To krople szczerego i prawdziwego bólu. Namacalnie realne i niepodrabialne z gorzko-słonym smakiem. Przecież zawsze płaczą kobiety. Zapominamy jednak, że łzy to nie jest oznaka słabości, a jedynie dowód na to, ze serce nie uschło i nie stało się pobieżną, suchą i syntetyczną pustynią. On dla Niej był wszystkim. Ona dla Niego też.
Zrozumiała, że On nigdy nie pozwoli Jej odejść. Zrozumiała w końcu, że Jego miłość jest zbyt wielka, zbyt szczera i autentyczna w tym onirycznym świecie. Wszystko wyjasnili. Zrozumieli swoje błędy, a kara jaką mieli sobie postawić była zbyt drastyczna-to fakt. Ominęli to szerokim łukiem. Dali na wstrzymanie z karaniem siebie. Postanowili uczyć siena błędach i nigdy więcej nie poprawiać ich.
Mają siebie i mają miłość. I tylko to się liczy.
A każda sekunda, minuta, godzina i dzień spędzony z Nim było urzeczywistnieniem jej snów, pragnień i marzeń.
Każdy moment, gdy zasypia obok Niego i budzi się obok Niego. Następny dzień spędza z Nim. Przychodzi kolejny wieczór i sytuacja siepowtarza. Kładą się razem do łóżka. Zasypiają z uśmiechem na twarzy i z uśmiechem budzą się. Kończy się niedziela i kończy się ich serial. Ale nie na zawsze. To tylko przerwa na reklamy. Na polsacie jest ich mnóstwo, tak jak u Nich teraz. Jeszcze kilka odcinków i serial sieskończy. Jeszcze kilka odcinków. Kilka reklam. A później wezmą obydwoje pilot, włączą DVD i włożą czystą płytę. Czystą płytę, na której będą zapisywać swoje zycie. Bez reklam. Będą tylko oni, a w tle świat. Płyta bez ograniczeń. A DVD będzie grało już na wieczność i nigdy się nie wyłączy. I już nigdy nie zobaczą na ekranach reklam, które zwiastują rozstanie. Krótkie, ale bolesne.
Na cudzych niebach kreowanych na potrzeby świata jest tęcza malowana zwykłymi pisakami. Tęcza malowana wśród czarnych chmur. I ołówkiem sztuczny uśmiech na twarzach.
U Nich niebo choć czasem zachmurzone zawsze realne i prawdziwe. Zawsze autentyczne. Prawdziwe pioruny i wichury. Ale najwazniejsze, że najprawdziwsza jest tęcza i słońce, które wychodzi po każdej burzy, by osuszyć mokre policzki. By dać siłe. By ogrzać chłodną atmosferę i dać światło na występki, których się dopuścili.
I oby już na zawsze w moim zyciu było takie prawdziwe słońce. Oby na zawsze pojawiała się prawdziwa tęcza.
Nie moge prosić Boga o idealne zycie. Nie jestem idealna, ale dążękażdego dnia by choć przybliżyć się jeszcze ten 1 cm do doskonałości, której nikt nigdy nie osiągnie, nawet ja z tą swojązaborczością i wojowniczością. Prosić Boga moge o to by za kazdym razem po burzy wychodziło prawdziwe i niepowtarzalne słońce. Takie, jakie teraz panuje w Moim życiu.
Historia inna, niż reszta. O płaczu mężczyzny i strachu w Jego oczach. O prawdziwości jedynej w swoim rodzaju tłumiącej szarość dnia i oklepania, które panuje w większości serc ludzkich. Historia o walce dwojga ludzi, którzy kochają sięponad życie. Historia o prośbie do Boga nie o nienaganne zycie, ale o siłę i autentyczność bicia serc."
Chyba nie zostawię żadnego komentarza na koniec...
Wystarczy, że uśmiecham się przez łzy do monitora...
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.