Na miły wieczór zostawiam Wam kotkę sąsiadki , choć pisać będę o psach...:)
Niedziela leniwa i miła, choć przyznam, że popołudniowy spacer rodzinny przemienił się w lekki sprint z podniesionym ciśnieniem oraz nerwami!
Tak bardzo denerwują mnie ludzie, którzy puszczają samopas swoje psy, które błąkają się po osiedlu.
Ja swojego trzymam na smyczy i tego samego wymagam od innych, ale widzę nie każdy jest odpowiedzialny.
Dziś mieliśmy spotkanie oko w oko z wielkim owczarkiem niemieckim długowłosym. Zadbany, piękny, z czerwoną obroża oraz obrożą przeciwpchelną. Byliśmy na spacerze Naszą trójką plus zabralismy jak zwykle ze sobą Branda i teściowa poszła też z nami i bardzo dobrze, bo nie wiem, jak by się to skończyło, gdybysmy byli we trójke, a nie w czwórkę.
Owczarek na szczęście nie atakował ani nas ani mojego psa (choć mój pies był wobec niego agresywny) bo sierść stanęła mu dęba, wyszczerzył kły i szczekal na niego-a jak wiadomo: agresja rodzi agresję. Więc długo nie musiałabym czekać, aż tamten skoczyłby z zębiskami do mojego...
Przeraziłam się bo owczarek próbował do nas sięzbliżyć i ciągle nas okrążał, ale mój mężczyzna ciągle go odganiał od nas. Telefon do straży miejskiej, bo pies nie dawal za wygraną i co chwilę robił podchody. Oczywiście przyjęli zgłoszenie, ale nie doczekaliśmy się ich przyjazdu. Byliśmy spory kawałek od domu, więc powrót był bardzo stresujący. Pies ciągle szedł za nami i próbował dostać się do mojego malego kundelka. A w tym wszystkim najgorsze było to, że w wózku był Nasz Tomuś, a co jak co, ale obcym psom-tym bardziej takim duzym nie ma co ufać!
Zadzwonilismy raz jeszcze by ich pospieszyć, ale pan powiedział tylko, że mają jeden taki patrol i że to potrwa.. Teściowa wyszła z siebie i powiedziała, że pies może nas pogryźć, a potem oprócz straży miejskiej trzeba będzie wezwać karetkę więc może wtedy się pospieszą...
Miniowi na szczęście udalo się zawołać psa i odciągnąc go od nas, więc wykorzystałyśmy okazję i zwiałyśmy do domu. Póxniej okazało się, ze pies przyczepił się do innego faceta, który też wyszedl naspacer ze swoim małym kundelkiem.
Nie wiem co się dzieje z tymi pustymi ludźmi, gdzie jest ich odpowiedzialność. A co do straży miejskiej i policji-to nie skomentuję tego, bo to karygodne! Gdyby ktoś zgłosił, że siedzą jakieś pijaczki pod sklepem i chleją z pewnością przyjechali by raz dwa-bo przecież można dać im mandat!
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Tylko teraz pytanie: do tej pory codziennie wychodziłam z Tomkiem na spacery po kilka razy dziennie biorąc ze sobą psa (gdy Miniu był w pracy) i co gdyby spotkała mnie taka sytuacja?! Nie chcę nawet o tym myśleć...
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.