Życie się nie zmienia. Ciągle jest takie samo. Szare bure i ponure. Tylko czasem zaświeci słońce. My jako ludzie nauczyliśmy się wierzyć często w rzeczy nierealne. Wymyślelismy sobie powiedzenie, że nadzieja umiera ustatnia i kurczowo trzymamy się tego porzekadła, jakby miało ono dawać nam magiczną siłę. A czy nie łatwiej było by od razu wkroczyć w realność tego świata i poznać jego prawdziwy smak, niż ciągle oszukując się i dodając sobie sztucznego słodzika do dziennej dawki spożycia tej realności?
Jestem bardzo ufna. Wierzę w ludzi, choć wielokrotnie przekonałam się na własnej skórze, że ludzie to istoty, w które naprawdę nei warto wierzyć. Szkoda na nich czasu, ponieważ są tak skonstruowani, że żadna siła nie jest ich sprowadzić na dobrą drogę w momencie gdy znajdują się w cieniu własnego zadufania w sobie i egoiźmie.
Wiele razy dawałam szansę niektórym osobom. Tym bardzo bliskim i tym mniej. I wiecie, co? Do tej pory nikt nigdy tej szansy nie wykorzystał do końca.
Jak to się stało? A tak to, że gdy tylko miękło mi serce wmawiałam w siebie: "to nie może być prawda. oni tacy są... ludziesą słabi, więc potrzebują by ktoś inny w nich wierzył.. oni chcą się zmienić tylko rzeczywistość jest zbyt okrutna by mogli to zmienić.. potrzebują by ktoś wyciągnął do nich pomocną dłoń i trzymał za nich kiuki dając im szansę na zmianę własnego JA.."
Tak ciągle sobie powtarzałam. Wniosek jest jeden. Jeszcze nikt do tej pory nie zmienił się. Za każdy razem oni woleli pozostać sami sobie na tym świecie, postrzegani jako egoiści i próżniacy. Widzący tylko czubek własnego nosa. Nie liczący się z uczuciami innych i olewających z góry na dół cały system, który ich otaczał. Skupiając się tylko i wyłącznie na własnym dobru, depcząc przy tym takich ludzi jak ja. Którzy potrafią wybaczać, starają sięzapominać i wyciągają pomocną dłoń i wierzą, że to, co było złe już nie wróci.
Ale to wszystko to ściema i gówno prawda. Rodzisz się i umierasz w samotności. Jesteś tylko marnym prochem. Nic nie zmienisz. A już na pewno nie wtedy, gdy druga strona nie chce żadnych zmian, bo zyje się jej dobrze w swoim próżniactwie i dobrobycie egoizmu, który przynosi co rusz to nowsze i lepsze owoce, dzięki czemu satysfakcja z plonów jest silniejsza niż posiadanie przyjaciół i bliskich osób.
Nigdy więcej nie zaufam drugiemu człowiekowi na tyle by dać mu drugą szansę. Może uogólniam, bo pewnie spotkam się z komentarzami, że nie wszyscy są tacy. Może nie zyję na tym świecie 100 lat, ale wystarczająco wiele przeszłam w swoim życiu, o którym nie macie bladego pojęcia.
I wierzcie mi, że wiara w drugiego człowieka to zwykła, nic nie warta, wadząca wszystkim kupa psa, na środku chodnika po roztopach śniegu.
Zawiodłam się. Kolejny raz. Na szczęście ostatni.
...
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.