Serce mi łamie się, kiedy do mnie mówi, Glukoza. Coś wnosi, zostawia, wydrąża, otwiera, kruszy, potrzebuje. Duch jej soczysty jak granat, spycha mnie do granicy, gdzie marszczy się czoło i pojawiają się oznaki miękkiego serca. Jest, jak dziecko, co potrzebuje opieki ojca. Jest, jak rzeka, co nieujarzmione ma nurty, jest też tym, co rozświeca i prowadzi w swojej mądrości do tych lepszych dni, co kiedyś już były. Niech zostanie.