Huh, śni Ci się czasem polowanie na zło?
Miałem sen, czarniejszy niż kosmos
Gorszy od zła, wyraźniejszy niż ostrość
Ciekły azot był przy nim gorący
A ja śpiący byłem przytomniejszy od łowcy
Ta kobieta w podartych rajstopach
Piękna jak śmierć, wiła się niczym robak
Bawiło się nią kilku brudnych żołnierzy
Ona się śmiała, oni nie - byli szczerzy
Czas się zagiął i widziałem ją z matką
Miała sześć lat i to był gruby hardcore
Ojciec brał je obydwie do łóżka
Strzeliłem mu w łeb i nasiąkła poduszka
Dalej śnię, sen jest bardziej realny
Od prawdy i mniej urojony niż fakty
Widzę matkę mężczyzny, jest piękna
W tej ciąży, bo ta ciąża jest z piekła
Cudny głos wabi mnie mówiąc "kotku"
Rozchyla uda i nic nie jest w porządku
To zło przecież w niej rośnie w środku
Wsadzam w nią rękę i je dusze w zarodku
Obudziłem się tak wykręcony
Jakbym wciągnął cały koks Maradony
Spocony jakby całą noc ktoś mnie gonił
Wciąż czułem ciepło kobiety na dłoni
Co za sen, kurwa mać bez przesady
Mocniejszy niż specyfiki spod lady