Macie, takie tam z Cadbury World. Bylismy dzisiaj w fabryce czekolady i przyznaje, ze bylo nawet fajnie. Pominmy szczegol, ze przecietny rocznik, ktory tam przychodzi na wycieczki to 2006-2007 (bawilam sie lepiej od nich). Tak wiec dostalam troche czekolady, prawde powiedziawszy oczekiwalam, ze dostane jej wiecej, ale nie mam co narzekac; ciesze sie, ze wogle cokolwiek dostalam. Dowiedzialam sie jak sie wyrabia czekolade w kinie 4D, skad ja biora, i takie tam.
Nastepnie czekal nas 'dzien' zakupow. Nachodzilam sie jak nigdy, az mnie piety bolaly i najchetniej bym caly czas siedziala (gdyby bylo gdzie). Poszlismy do Starbucksa i spowrotem do naszego szarego Coventry. Moznaby bylo zaliczyc ten dzien do jak najbardziej udanych, gdyby nie to, ze do domu musialam wracac na piechote ze wzgledu na to, ze busy byly strasznie pospozniane. Zajelo mi to prawie 2 godziny, wraz z ta pania na gorze, ale w koncu po tym wyczerpujacym dniu o 21:30 udalo mi sie wrocic do domu. A teraz siedze i zastanawiam sie co zrobic z moimi obolalymi stopami.
Dzien pelen wrazen!