Na pierwszy plan weszła dorosła już, emocjonalna prostytutka, przyodziana w jaskrawą sukienkę.
Usta poplamione barwami potoku miłości zamknęła na znak cielesnej żałoby. Oczy, które niegdyś z ufnością
spoglądały na otaczającą ją rzeczywistość, przymykała, jak gdyby wstyd jej było się przyznać przed światem z głupstw młodości. Tylko błękit tęczówki wskazywał na jeszcze żyjące, ale powoli konające w jej duszy dziecko, które żyło śmiechem i beztroską periodycznej ekstrawersji. Świat dziewczyny jak gdyby na znak umierającego w jej duszy dziecka spowił mrok. Wtem dało się usłyszeć jedynie, przenikliwy chichot, dobiegający z ciemności:
- jeszcze trochę, jeszcze trochę.
Fill my eyes
O Lithium sunset
And take this lonesome burden
Of worry from my mind