zdjęcie z: http://www.panoramy360.info/
z tego miejsca chciałem bardzo serdecznie pozdrowić : Martę, Sandrę oraz nie mniej ważną Katarzynę :) <Bu$$> ;)
dokładnie! chciałbym przytoczyć tu pewną historię która mi się przytrafiła...
praca wyciągarkowego jest taką pracą w której po każdym dniu, (jeżeli Ci się udało) możesz dziękować Bogu że ne poszedłeś siedzieć za zabójstwo...
ale z drugiej strony LUDZIE TO SKOŃCZENI DEBILE! (nie wszyscy oczywiście)
sama lina (ok. 1000m.) waży mniej więcej 75 kg. ma przekrój 4,5 mm więc nie jest gruba... jest ze stali. rozpędzona przez wyciągarkę potrafi przeciąć krowę na pół bez najmniejszego problemu... (takowy przypadek jest autentyczny i miał miejsce we wrocłowiu o ile sobie dobrze przypominam).
była zimna, pochmurna sobota. siedziałem już dłuższą chwilę na wyciągarce ciągnąc "młodych". nagle w słuchawkach usłyszałem znajome pytanie:
- wyciągarka?
- gotów!
- naprężaj, bocian, załoga 2 osoby!
- naprężam!
nacisnąłem starter. silnik zawył, i chmura spalin buchnęła z rury. bęben z liną obrócił się pare razy i zarzymał się, dodałem więc delikatnie gazu, bęben zakręcił się mocniej i znów stanął. znów znajomy głos:
- naprężona... ruszył!
więc gaz na full, 2100 obrotów, szybowiec powoli odrywa się od ziemi ciągnąc za sobą linę. gdy i ona oderwała się od łez padołu zmniejszyłem obroty do ok. 1950.
bocian wznosił się coraz wyżej aż wkońcu osiągnął odpowiedni kąt do wyczepienia. puściłem więc manetkę, silnik zwolnił i zauważyłem napompowany spadochronik.
- wyczepiony
popatrzyłem na ziemie czy lina nie plącze się przy spadaniu (w tym czasie bęben cały czas się obraca a zwijana lina działa podobnie do gilotyny). w tym momęcie zamarłem... młody chłopak ok. 20 lat pomio tabiczek takich jak ta na zdjęciu jechał spokojnie drużką... tuż pod spadającą linę!
zdążyłem tylko krzknąć
- STÓJ!
popatrzył się na mnie jak na idiotę (chociaż myślę że i tak był nieźle zesrany)... lina upadła tuż przed nim, a on poniej przejechał... gdyby jechał szybciej nie było by go już wśród nas...
serce podeszło mi do gardła... pociągnąłem za hamulce, oraz za wyłącznik. silnik stanął... w nerwach zacząłem kląć na tego idiote... tylko nie wiem jakim cudem miałem włącznone nadawenie i korespondencja o treści "KURWA! POJEBAŁO CIE?!" poszła w polskę
i jak tu potem być miłym dla ludzi?