Tu nie masz gwarancji bytu, nieważne jak składasz,
trudno się wspinać, o wiele łatwiej jest spadać,
liche egzystencje są oparte na układach,
klepanie pod dupkach i wieczna maskarada,
połowa kotów possałaby za feata,
a druga połowa z zawiści chce pozbawić Cie życia,
to gniazdo węży, każdy walczy by być większy,
a jęczą jakby budzili się z fiutami w odbytach ziom,
kurewstwo strzepuje z ramion jak łupież,
pierdole ich lamenty, skończą jak gówno na bucie,
pieprzyć sentymenty, w szczególności te cudze,
jestem tu, więc gdy oni Cię uśpią ja Cie obudzę,
stój, popatrz w przód tak bez złudzeń,
dokąd to biegnie i kim są kurwa Ci ludzie,
masa zasad i reguł, w obłudy ścieku,
przełomów wieku, obojętnych na myślenie i czucie.
Dłużej tak nie moge nie wiem ile dam rade tak żyć Mam dosc ciągłych kłótni wszystko i wszyscy mnie wkurwiają nikt mnie nie potrafi zrozumieć jeszcze ta jebana matura w tym tygodniu próbna szkoda słów