Nagle lutowe chury rozpękły i zwykła, znana droga, po której poruszałam się uwięziona w autobusie, zmieniła się w nieznaną drogę nieuchronnie prowadzącą prosto w groźne i zarazem piękne, rozświetlone niezwykłym blaskiem góry istniejące ponad naszym realnym światem. Zbliżałam się do realnego swoją urodą krajobrazu, który jednak mnie przerażał ----bo naprawdę to....--go nie ma.
--Nie ma takich gór, nie ma takich gór --------myślałam. Ale one były tam i po paru minutach jechaliśmy wzdłuż nich a majestatyczna panorama przesuwała się dumnie za oknami.