Papieros w dłoni cicho zgasł
Siedzę sam, późno już
Za oknem księżyc świeci sam
Dobrze mu tak - jest nas dwóch
Znów próbuję cofnąć czas
Boję się, że nie zmienię nic
I boję się każdego dnia
Że pęknie nam pod nogami lód
I co po drodze czeka nas
Nie chcę myśleć już
Nieważne, co nadchodzi
Chcesz tego, czy nie
Nie zawsze będzie tak
Wstaje nowy dzień
I właśnie o to chodzi
O to chodzi, wiem
Nie zasnę dzisiaj sam
Przepraszam cię ostatni raz
Więcej tak nie chcę już się czuć
Zamykam oczy la, la, la - i czekam na twój ruch
A jeśli pójdzie coś nie tak
I siebie znać nie będziemy już
Nie powiem jak mi ciebie brak
Bo nie ma takich słów