nie ma to jak spi***zyc tak totalnie wszytsko na calej linii za jednym zamachem.
jestem wykonczona ta cala chora sytuacja...
ale musze czekac.
mam robic kolejne zdjecia rentgenowskie w nastepnym tygodniu. boje sie tego co orzeknie lekarka.
ale ch*j. zyjemy dalej jakby nic si enie stalo.
moi rodziciele odwiadczyli mi ze sa w stani kupic mi glany. je*lam. tak totalnie.
i wgl. zmieniaja nasze stosunki - a przynajmniej sie staraja.
ja nic nie zmieniam.
siedze wlasnei w szlafroku na stole z goracym barszczem. szykuje sie zeby umalowac ciocie i kuzynke na wesele... fajnie. bede mogla sie choc troche zrelaksowac xD
poza tym... ostatnio widuje Slicznote. rozwala mnie czlowiek xD
poklocilam sie z Tomaszem.
tego wszytskiego jest juz za wiele. wyje. od wczoraj. musze sie wyladowac. musze twarz ogarnac. ale najpierw dopic barszczyk.
jak wroce bede zakuwac. mam zaliczyc... matme, historie sztuki (x2), polski, hostorie... wymiekam.
ale ja tego dokonam! a potem pojde na mega zakupy xD tak dla poprawy humoru.
w sumie to zastanawiam sie co dalej. niedlugo wyjezdzam do krakowa. pojade pociagiem. zamieszkam w schronisku dla mlodziezy. zrobie swoje - zwiedze to co mam do zwiedzenia, ogarne jakos wizyte na akademii i wroce. miejmy nadzieje ze cala i zdrowa.
Eh. Jakubie, nie. nei pojde z Toba na wesele. mam zalobe i brak ani pozwolenia ani nei wiem. nie dam rady pojść. nie wiem czy chce isc.
tesknie. za Toba.