Ehhh...po sobotniej imprezie dorobilam sie ANGINY :(
A myslalam, ze tak szybko mnie nie dorwie chorobsko.
Nio coz im wczesniej tym lepiej :p
Warto bylo sie rozchorowac :D :p
Imprezka byla tak UDANA, ze nie chcialo mi sie do domu wracac, ale kumpelka juz byla zmeczona i musielismy jechac. Jakos sie nie odnalazla w tych klimatach, a to zwykla KLUBOWA muzyczka byla :D
Nawet MURZYNEK mnie podrywal hahaha i mowi na dowidzenia do mnie "you my home?" a ja mu na to "no, no my home". Potem cosik tam szybko po swojemu powiedzial,a ja go nie zajarzylam i poszlam hahahaha....
Ma sie ten WDZIEKI :[luzak].