Pamiątka po (nie)Bożym Ciele. Byłyśmy z Kyoko się żulić na promenadzie xD. I udawałam Ryu z parasolem (on miał bardzo fajną sesję z parasolką... xD). I parasol nam pogięło...
I w piątek z Mell pojechałam w góry pod namiot. I tu wykorzystam opis, który posłałąm Uru, trochę zmieniony, ale głównie taki sam bo mam lenia... : (L to ja, a M to Mello. Bo jam jest L-chan xD)
No więc jak dojechałyśmy to było zimno, chwilowo nie padało, ale piździło. Dali nam namiot do rozłożenia, bo później mieli nam środek sami zrobić, ale my musiałyśmy sobie go na pręciki nadziać. Jak nam namiot rozkładali to zaczął grad padać.... no to my ziuuu do domu... i huśtawki były (ale to na zewnątrz). I cały dzień przekoczowałyśmy w pokoju rodziców Mello bo było zimno... Wogóle obce dzieci były w pokoju, bo tam inne państwo też nocowało i jedno poszło spać i my miałyśmy pilnować jego niby... i nagle coś sie drze na korytarzu a Mello takie "eeee. to nie nasze..." xD' (jakbyśmy dzieci miały...).
Wieczorem, jak już wybyłyśmy z pokoiju to tak stasznie piździło. I w nocy piździło w namiocie, ale zapomniałyśmy zamknąć jednej klapki... Więc może by nie piździlo... o 3 w nocy układałam Mello yaoi z Edziem i Roxyem xD.
No i o 6 rano nas piździca obudziła... Na szczęście około 9 już nie piździło... No i rodzice Mell nas wyciągnęli w góry. I wiało strasznie, ale słonko świeciło... Ale ogólnie było zajebiaszczo. Poza tym że popylałyśmy na najwyższych obrotach, żeby nas rodzice Mell nie złapali...
I póżniej nas rodzice Mell do restauracji zabrali... Oni sobie coś tam zamówili i my się zastanawiałyśmy... I jak wreszcei zamówiłyśmy to ja zamówiłam pierogi a mello zapiekankę i nam przynieśli po godzinie... W sumie dopiero po tym jak na dialog :
ojcec mell : będa pierogi i zapiekanka?
kelner : eee... tak tak...
M : a dzisiaj?
się kelner zestresował... Życie i zło. Ale strasznie się tłukli w tym barze. Albo jakimiś drzwiami robili takie głosne "JEB" albo tłukli talerze... Chyba im się nudziło -.- A makaron na zapiekankę to chyba dopiero robili... albo wogóle ziarno mielili na ten makaron...Jak wreszcie przynieśli nasze am am to pierogi zjadąłam z Mell na spółę (ona jednego wprawdzie tylko ale życie...) A mell górę zapiekanki... (bo niedobra była) Głodne, zaopatrzone w picie i czipsy ze sklepu) znalazłyśmy budę z zapiekankami...I kupiłam aż Mello zapiekankę, bo na taką wygłodzoną wyglądała... Na kolacje też poszłyśmy 2 km do miasteczka po zapiekankę... I mimo że strasznie piździło to kupiłyśmy sobie lody. I dobre były :3. I kupiłam sobie glutka ^^ Ma na imie Glutek xD. A Mello kupiła Rastamanowi długopis z imieniem Damian. Poleciało mi tekstem "nie rzucaj Damianem". Ludzie się zestresowali. W nocy jak gadałyśmy to najpierw było o Ryśku, a później nam na pornografię zeszło (nosz bardzo bliskoznaczny temat, prawda?). I przypomina mi się rozmowa o wpełzaniu pod chłodny głaz w środku lata... Nago... No ludzie by się zdziwili... xD. I można by było się ziemią utytłać..
Kończyłam jeszcze Mell yaoi z fma i był taki tekst :
L ; no i nie wiem z jakiej okazji mieliby mieć imprezę...
M : z okazji... urodzin Kinga Bradleya...
L : no ale z tego powodu miało być święto narodowe....
M : zycie...
L : no i ROy wpadł na pomysł, że z okazji urodzin Kinga Bradleya zrobią imprę...
M : XDDD King bradley ma 2 razy w roku urodziny... jest homoculusem...
L ; ale oni o tym nie wiedzą...
M ; oj tam... to ma urodziny cały rok XD
albo wcześniej :
M ; no i damian belzebub...
L ; czemu bez zębów?
albo :
L ; no i na plaży siedzisz w tym namiocie i ja się tam zwykle modlę, żeby na mnie nie zawiało słoneczkiem...
M ; czemu sławeczkiem?
I rano znowu poszłyśmy zjeść zapiekankę... Tym razem na śniadanie. I przeżarłyśmy 3 dychy. I było słoneczko. I chuj mnie opalił na mordzie. I jestem czerwona. I za szybko się to skończyło. I chce jeszcze :3
No i było fajnie ^^
Ja życzę każdemu zajebistych wakacji xD. I takich wypadów na 3 dni bez mycia... No bo czyste byłyśmy xDD. Odkaziłam się wczoraj XD. Ale ja chcę jeszcze raz <3