W znienawidzonym przez ciebie kanale plotkarskim kłamiącym o gwiazdach pojawił się twój idol, Justin Bieber. Po raz pierwszy zdecydowałaś się obejrzeć ich program do końca, tylko ze względu na niego. Wiedziałaś że on nie skłamie. Usiadłaś na kanapie i włączyłaś telewizje.
- Dzisiejszym naszym gościem będzie światowa gwiazda. JUSTIN BIEBER! - do studio wszedł Justin, a w tle słychać było oklaski tłumu. Uścisnął rękę prowadzącego i usiadł na fotelu obok.
- cześć kochani - szeroko się uśmiechnął i pomachał ręką.
- Justin, do naszego studio doszło wiele pytań dotyczących ciebie i twojego życia. Wybraliśmy najczęściej zadawane. Jesteś gotowy na to wszystko odpowiedzieć?
- Jasne - oblizał usta i skupił się na słowach.
- Pierwsze pytanie. - złapał za kartkę i czytał z niej słowa - Czy to prawda że bierzesz narkotyki?
- Nie, to nie prawda. Nigdy nie miałem z tym styczności i nie zamierzam. Sama moja matka i ekipa nie pozwoliliby abym aż tak się stoczył.
- Rozumiem - przytaknął - Drugie pytanie. Czy masz dziewczynę?
- Nie, nie mam dziewczyny. - podrapał się nerwowo po karku.
- Trzecie i ostatnie przed reklamami. - znów spojrzał na kartkę. - Czy umówiłbyś się z którąś ze swoich fanek?
Justin głęboko westchnął.
- Raczej nie...wolałbym kogoś kto zna mnie a nie Justina Biebera.
Po tych słowach serce złamało ci sie na kawałki. Wyłączyłaś telewizor, po raz kolejny sprawiając że nie obejrzałaś tego szajsu do końca. Schowałaś się pod koc i cicho łkałaś. Wiedziałaś że nie masz u niego szans, ale teraz masz potwierdzenie że ty jak i 41 milionów twoich sióstr, które kochają go nad życie nigdy nie będą miały okazji poczuć od niego prawdziwej miłości.
KOLEJNEGO DNIA
Był wieczór. Nie zostawiając nikomu żadnej wiadomości wyszłaś z domu. pojechałaś kilka miast dalej, gdzie właśnie odbywał sie koncert Justina. Wszyscy byli już w środku a ty stałaś w deszczu patrząc na wielką arenę. Nie miałaś pieniędzy aby tam być. Ale mimo wszystko dzieliło cię od niego tylko kilka metrów, mimo że go nie widziałaś.
- JUSTIN - wykrzyczałaś na cały głos - JUSTIN KOCHAM CIE - krzyknęłaś jeszcze głośniej, wywołując u siebie silny atak łez - nie moge tak bez ciebie. - klęknęłaś pod areną i zamknęłaś oczy, pozwalając smutkowi opanować całe twoje ciało.
Po jakimś czasie na swoim ramieniu poczułaś dłoń.
- Jeśli chcesz pieniędzy, to nic przy sobie nie mam. - wyszeptałaś, nie podnosząc wzroku z mokrej ziemi.
- Dziewczyno wstań. - odezwał się męski głos, który po chwili pomógł ci wstać.
Spojrzałaś w jego kierunku. Poprzez łzy dostrzegłaś tylko czarnoskórego człowieka który przyglądał ci się ze smutkiem.
- Alfredo? - twoje oczy rozbłysły.
- Tak to ja. - uśmiechnął się. - dlaczego płaczesz?
- Długa historia. - westchnęłaś.
- Może opowiesz mi wszystko? Mamy czas. - złapał cię pod ramię i prowadził stronę parkingu. - Boże, ale jesteś przemoczona. Musisz sie wysuszyć.
Po chwili weszliście do tour busa. Fredo podał ci ręcznik i usiadł obok na kanapie. Opowiedziałaś mu całą historię. To co słyszałaś w wywiadzie. To dlaczego nie ma cię na koncercie. Fredo słuchał cię z uwagą, jakiej jeszcze nikt ci nie poświęcił. Przytuliłaś go mocno i podziękowałaś za wszystko.
- Jesteś głodna? - zajrzał do lodówki - umm..właściwie to mam tylko oreo. Może być?
- Nie jestem - zaśmiałaś się
Po chwili ktoś wszedł do tour busu. Drzwi się zatrzasnęły a w do pomieszczenia w którym byliście wszedł Justin. Zanim zdążyłaś wziąć oddech, Fredo spojrzał na ciebie i głośno się zaśmiał.
- Ja wcale nie wiedziałem że to tour bus Biebera, niee - powiedział sarkastycznie i zagryzł ciastko.
- Fredo. Znów podrywasz dziewczyny na mój bus? - poklepał go po plecach i spojrzał na ciebie - ale ta jest całkiem niezła - szepnął mu po cichu, ale udało ci się to usłyszeć.
- Tak się składa że to jest dziewczyna która bardzo chciała cię poznać. Przygarnąłem ją bo wyglądała jak mokry mopsik - zaśmiał się - To ja już was zostawie - podniósł brwi ku górze - trzymaj się - przytulił cię i wyszedł.
- Ugh, sory za niego - zaśmiał się i zamknął drzwi na zamek. - podobało ci się na koncercie?
Zamrugałaś kilka razy oczami, aby się upewnić że to nie sen i wzięłaś ciężki oddech.
- Nie było mnie. Przepraszam.
Justin spojrzał z troską w twoje smutne oczy i usiadł obok ciebie.
- Ej, nic nie szkodzi. Mogę ci pośpiewać, chcesz? - zaśmiał się.
- Tak - uśmiechnęłaś się patrząc w jego brązowe oczy.
Wstał z kanapy i zaśpiewał w skrócie all around the world. Później take you. Wszystko robił zgodnie, jak na koncercie. Tańczył ci skrócone choreografie, co wywoływało na twojej twarzy śmiech.
- A teraz czas wybrać szczęściare z widowni. - rozejrzał się i podszedł do ciebie - Czy chcesz zostać one less lonely girl?
- tak,błagam. - wstałaś i usiadłaś na kuchennym krześle które postawił.
- One less lonely girl...one less lonely girl.. - objął cię ramieniem i nucił ci prosto do ucha piosenkę, która wywoływała u ciebie strumień kolejnych łez. Zamknęłaś oczy i wczuwałaś się w każdą melodię z jego głosu - Cholera! Przerwał nagle, sprawiając że podskoczyłaś - Nie mam wianka
- Justin
- Czekaj - znikł gdzieś w innym pokoju a po chwili wrócił z ogromnym kwiatem w doniczce, który ledwo niósł. Postawił go obok ciebie - Nie trzymaj go bo sie zabijesz - zaśmiał się i znów wrócił do śpiewania - złapałaś za liść kwiatu i mimo że nieustannie się uśmiechałaś, to tak naprawdę wewnętrznie płakałaś jak dziecko. Tym razem ze szczęścia.
Piosenka dobiegła końca. Głos Justina umilkł. Wstałaś z krzesła i przytuliłaś go z całej siły, rozpłakując się na jego ramieniu. W ręku został ci liść kwiata. Schowałaś go do kieszeni.
- Dziękuje - wyszeptałaś.
- Ja dziękuje za wsparcie. - wtulił się w ciebie i lekko pocałował twoje czoło.
Odsunęłaś się i lekko się uśmiechnęłaś. Nie chciałaś tego robić, ale nie miałaś wyboru. Ruszyłaś w stronę drzwi i kiedy już miałaś zamiar wyjść, usłyszałaś za sobą głos.
- Dokąd idziesz?
- Muszę wracać do domu. Nie chcę ci już przeszkadzać, pewnie jesteś zmęczony. No wiesz, dwa koncerty w jeden dzień. - zaśmiałaś się.
- Mogę dać jeszcze jeden jeśli nie pójdziesz. - podszedł bliżej.
- Ale...
- Co ja sie będę. Do środka młoda panno! - złapał cię za nadgarstek i przyciągnął do siebie - nie puszcze cię w nocy samej.
- Dobra tato, spokojnie - usiadłaś na kanapie. Byłaś tak cholernie szczęśliwa, że nawet nie potrafiłaś tego okazać.
- Jesteś zmęczona? Może głodna? - spojrzał na ciebie
- Jestem troche zmęczona.
- Chodź, prześpisz się u mnie. - wstałaś i ruszyłaś za nim. Justin pościelił ci łóżko w sypialni i pomógł ci się położyć. Kiedy już miał zamiar odchodzić, zatrzymałaś go.
- A ty?
- Co ja? - spojrzał na ciebie.
- Gdzie ty będziesz spał?
- Prześpie się na kanapie. Nie musisz się mną martwić.- Wyszedł i zamknął drzwi.
Minęło tylko pare sekund abyś już zaczęła tęsknić. Dostrzegłaś teraz detale. Ściany były fioletowe, na plakatach był Justin, kołdra pachniała całkiem jak on, słodko. Na tym łóżku leżał Justin w filmie Never Say Never. Pościel była w spidermana a piżama która obok ciebie, w supermena. Wstałaś i wyszłaś z pokoju, wchodząc do Justina.
- Supermenie, zapomniałeś piżamy - zaśmiałaś się i rzuciłaś mu ubranie.
- O dziękuje. Troche było mi zimno. Myślałem że już śpisz - wstał i ukazał swoją gołą klate, na którą po chwili nałożył koszulkę.
- Nie moge. Nie moge spać.
Przewróciłaś oczami, nie wierząc że to robisz, ale warto było spróbować.
- Justin... - chłopak spojrzał na ciebie - mogę z tobą spać? boję się sama.
Bieber lekko się zdziwił, ale po chwili odchylił kołdrę i pozwolił ci się pod nią położyć.
- Dziękuje.
Justin cię przykrył kołdrą i objął ramieniem. Pierwszy raz poczułaś się tak bardzo bezpieczna. Usnęłaś. Chłopak był w całkowitym szoku. Jego fanka, która wydawała się na początku nieco szalona, okazała się najprawdziwszą belieber jaką kiedykolwiek widział. Nie liczyły się dla ciebie zdjęcia, czy autograf aby pochwalić się innym. Ty byłaś tutaj, z nim. Oczami i sercem.
Justin nigdy nie doznał takiego uczucia. Czuł to jak bardzo go kochasz. Nie kazałaś mu zachowywać się jak gwiazda, pokazałaś mu że kochasz go za to jakim jest.
KOLEJNEGO DNIA
wstałaś z samego rana i pobiegłaś do sklepu. Za niewielkie pieniądze które miały ci służyć jako podróż powrotna, kupiłaś troche jedzenia. Wróciłaś do przyczepy i przygotowałaś ulubione danie Justina. Obudził się w samą porę kiedy już wszystko było gotowe.
- Skąd wiesz co lubie? - zapytał zaspanym głosem, wciąż nie otwierając oczu.
- Bo wiem co lubi Justin Bieber.
- Ah tak... - szepnął z lekkim rozczarowaniem.
- Ej. - podniosłaś głos - wiem co lubi Justin Bieber bo to ty nim jesteś. Kocham Justina Biebera, bo to TY. - podkreśliłaś.
Chłopak przejechał nerowo językiem po swoich ustach i opuścił głowę w dół, nie wiedząc co powiedzieć. Kiedy już otworzył usta, do busu wszedł jego ochroniarz.
- Kenny? Co sie dzieje? - zdziwił sie Justin
- Szukają cię. To znaczy policja cię szuka - spojrzał na ciebie.