Jeszt godzina 23h idac ciemna uliczka strach i lek ogarnial mnie coraz bardziej ... slyszac wokol szczekanie psow
i nieludzkie krzyki..Nerwowo ogladalam sie co chwila za siebie...
Nagle wszystko zamilklo zostalam sama z rozgwierzdzonym niebem ...
Nie bylo nikogo, ulica ktora szlam stala sie teraz obca , inna od wszystkich
Noc -musialo sie zrobic pozno-pomyslalam... Musialam powrocic ta sama droga ktora tu trafilam...
Lecz gdy rozejrzalam sie wkolo nie moglam dostrzec nic znajomego;co mogloby wskazac mi droge...
Wszystko powrocilo przerazajace glosy i ujadania zwierzat ... Nie bylo drogi powrotnej ..Zamknelam sie w swoim swiecie
z mysla ze bedzie dobrze ... nie bylo .. Z czasem zapomnialam o wszystkich widzialam sama siebie..Z dnia na dzien odizolowywalam
sie od wszystkich .. a zarazem nic co ludzkie mi obce nie bylo... Coraz czesciej zastanawialam sie nad samotnoscia i doszlam do wniosku ze lubie byc sama...choc tak naprawde tak nie bylo ... I wtedy spotkalam kogos
z kim mi sie rozmawialo dobrze,kogos kto od poczatku traktowal mnie jak kogos wyjatkowego..i wartego czyjejkolwiek uwagi ...
Nie rozmawialam wczesniej z nikim w ten sposob ... Od poczatku traktowalam jak dobrego przyjaciela, ktorego tak naprawde nigdy nie mialam... pomimo wszystkich bezsensownych klotni potrafimy dojsc do porozumienia i rozejmu... I to bylo mi potrzebne ,ze ktos zawsze zrozumie i wybaczy...;'(
z dedykacja dla osoby kochanej... ;*