dziwnie się czuję i to raczej nie przez katar czy kaszel.
absolutnie przypadkowo wróciły do mnie wspomnienia, które nie wydawały mi się bolesne, a które jednak okazały się takimi być. a jaśli nawet starając się, już nigdy nie zdobędziemy tego co mialiśmy? to było taki proste i prawdziwe. takie typowo NASZE.
do drzwi zadzwonił dzwonek i co? i normalnie oglądałabym dalej 90210 z wyciągniętymi nogami na fotelu i tylko przez chwilę pomyślałabym o tym kto przyszedł. a tym razem, zerwałam się, stanęłam przy barierce i chciałam usłyszeć "dzień dobry, czy jest karolina?" - nie usłyszałam. i przecież w ogóle nieważne, że było to godzinę temu.
wyjazd dobrze mi zrobi. wszystkim, w sumie, zrobi dobrze.