jest klawiatura, tak więc można pokontemplować.
poza faktem, że wakacje w pełni i dopiero dzisiaj zaczęłam się nudzić, wszystko zmienia się tak jakby na lepsze.
wreszcie zaczynamy doceniać dystans. jeżeli to zmierza we właściwym kierunku, być może za kilka miesięcy ktoś zaryzykuje stwierdzeniem, że jesteśmy nie do poznania. my i nasza nienawiść, która powoli zmienia się w zwykłą niechęć, z niechęci w obojętność, z obojętności w sympatię a z sympatii być może w to uczucie, któro powinno być pierwotnym i bezwarunkowym. nie chcę go nazywać, nie czuję się z tym dobrze, nie teraz.
chciałabym poczuć że za Tobą tęsknię. i dowiedzieć się, że i Ty tęsknisz.
czy trzeba było, żebym wyjechała, żebyś zrozumiał kim dla Ciebie jestem, zaczął to szanować i umiał mi o tym powiedzieć? bez tych wszystkich cyrków z byciem ponad mnie i pokazywaniem gdzie jest moje miejsce w szeregu. dużo wody będzie musiało upłynąć zanim sytuacja wróci do tej sprzed np. ośmiu lat.
wyprowadzka z domu jest idealnym pretekstem do kompletnej zmiany każdego aspektu zycia i jego przewarunkowania. studia stoją przede mną średnim otworkiem, ale świadomość bycia 'z dala' otwiera multum innych drzwi, perspektyw i możliwości. będę 'tam' - będę bliżej. bliżej wszystkiego od czego paradoksalnie uciekam. nie stanowi to problemu, w końcu taki mam cel. chcę wszystko naprawić. począwszy od majsterkowania nad sobą, poprzez remont kapitalny nas, skończywszy na totalnej przebudowie otaczającego świata. i jeśli wszystko będzie tak jak zaplanowałam - mianowicie totalny brak planów na cokolwiek, na czym zawsze wychodziłam jako-tako, będzie dobrze. wiem na pewno, że się postaram. tak zaplanowałam.
do tej pory było aktywnie. w przyszłości również nie zapowiada sie inaczej. natężenie stresu i emocji w maju i czerwcu było tak ogromne, że dziś, kiedy zobaczyłam wyniki poczułam delikatne mrowienie w palcach u stóp. czułam jak to wszystko po prostu bardzo powolutku odpływa ze mnie, spełza jak miliard mróweczek i chowa się pod ziemią. niech to stamtąd już nigdy nie wypełznie, bo nie przeżyję!
z miliona nie tyle planów, co zamiarów w niedzielę odhaczamy kolejny z listy wypraw wakacyjnych. zapominamy o bożym świecie słuchając po raz drugi już Nasa, i pierwszy duetu z Damianem Marleyem. nie wiem jak to sie stało, ale to nasz debiut na Openerze. po raz kolejny siła argumentu i przekonywania okazała się moją mocną stroną. kocham Maćka! ;-***** ;-)
kolejne zdjecie będzie z koncertu, mam nadzieję. a tymczasem udanych, pełnych wrażeń wakacji wszystkim życzę.
zdjęcie jeszcze z wyprawy za morze, Temple Bar. mina niewspółmierna nastrojowi, bo było ekstra ;P
NAS & DAMIAN MARLEY - AFRICA MUST WAKE UP (FEAT. K'NAAN)
Inni zdjęcia: 1537 akcentovaSynuś nacka89cwa:) milionvoicesinmysoulSurowa pustynia bluebird11Na dobranoc Rusałka Admirał :) halinam*** coffeebean1Międzyzdroje milionvoicesinmysoulZ wczoraj KSIĘŻYC 76% 15.07.2025 xavekittyxSahara kładzie się spać bluebird11:* patrusia1991gd