Tak sobie pomyślałam, żeby wyjątkowo coś tu napisać.
Bo siedząc sobie w mojej kochanej szkole foto, dużo się uczę, ale co zabawne, czasem mało o zdjęciach. (o technike chodzi ofc)
Cały czas starają się nam uświadomić, że wszystko ma się w głowie. Nie liczy się rodzaj aparatu, ilość obiektywów czy reszta sprzętu.
Chodzi o wyobraźnię.
Każą zaryzykować, wziąć się w garść, zawalczyć o swoje.
Podobno praca fotografa to kwestia wiary w siebie, samozaparcia i chęci dążenia do celu.
Ale jak to zrobić skoro tyle osób robi zdjęcia?