Dość. Skończyła się już dobra Ania dla niektórych. Chyba za bardzo pozwoliłam sobie wejść na głowę i teraz ponoszę tego konsekwencję. Czemu nigdy nie potrafiłam się postawić tak, jak trzeba, podnieść wysoko głowy i doprowadzić do konfrontacji z drugą osobą? Nie chcę pozwolić na to, żeby ktokolwiek mnie źle traktował.
Nienawidzę swojej roboty(i ludzi w niej) najbardziej na świecie. :<
Hm, może to kolejny dobry krok w stronę pozbycia się stanów depresyjnych? Może jednak ta praca wyrobi we mnie jakiś charakter i kiedy zechcę zacząć coś od nowa, będzie mi łatwiej?
Z drugiej jednak strony żałuję, że jestem jaka jestem. Może gdybym miała lepszą głowę do nauki, poszłabym na studia i dziś nie musiałabym użerać się z debilami? Albo może to nie kwestia "głowy", tylko samozaparcia i motywacji? Sama już nie wiem jaki mam cel w życiu, na czym mi najbardziej zależy....żyję tak samo z dnia na dzień, ale nie obię nic, by to zmienić. Może tak mi po prostu wygodniej...