No i nie bez przygód dotarłam do Poznania. Jakieś takie nie ma to jak dom cisnęło się na usta... Ale w porę ugryzłam się w język. Potem głupie gg, pieprzona rozmowa konferencyjna, której i tak w końcu nie ogarnęłam.
A teraz... Moje siostryczki już grzecznie śpią, w pokoju obok Kondzio i Luki świętują zdobycie tytułu magistra, a mi zdrętwiała noga.
Najpierw powiedzieć sobie w myślach, potem powtórzyć na głos... To wcale niegłupia koncepcja.
Idę spać.