Sebuś, Sebcio.. To, co mi dzisiaj zrobiłeś, było najgłupszym, co do tej pory udało Ci się wymyślić. Łącznie ze zjedzeniem mi połowy kabli za łóżkiem. I koczowaniem pod lodówką całą noc, bo tam ciepło. I wiszeniem na dwóch łapkach z sufitu klatki.
Tyle razy udawałeś, że nie żyjesz, śpiąc sobie cichutko i nie reagując na mój głos.. Czemu tym razem też nie udawałeś?..
Kocham Cię.
Leżysz w tym pudełeczku.. ciągle wydawało mi się, że jednak oddychasz, że jednak podniesiesz uszy i polecisz do miski z jedzeniem, że zaraz będziesz wisiał na drzwiach klatki, niezdecydowany, czy wychodzisz, czy zostajesz.. A teraz leżysz nieruchomu metr pod ziemią, z półprzymkniętymi, niewidzącymi ślepkami.. wróć do mnie...