No więc yy.
Słońce wylazło. Pochlapałam się w kałużach. Dzieciak ^^"
Ogólnie fajnie jest. Poczułam nareszcie wakacje < 3. I jakiś głupi owad ukąsił mnie w ramię. Pff. Najadłam się malinami i porzeczkami. Nie, nie podzielę się.
Noo i jutro chciałabym wpaść do J2. Albo w piątek. Ale nie wiem, czy wypali.
Rodzicielka mnie pochwaliła, że ładniej piszę. Kazała mi wypisać miasta polskie w zeszycie -.- No to machnęłam stolice wojewódzkie i mam spokój.
Prawie. "Czemu stawiasz takie małe literki?"
Chipsy chcę. Ale mogę jeść tylko raz w tygodniu. Dobrze, bo i tak nie mam kiedy kupić *-* Do sklepu mi się nie chce wędrować, a zresztą baba mi nie sprzeda, bo ma spisek z moimi. Co za chamstwo ;o
Ale jak bym poszła do J2., to byłaby inna sprawa.
Znowu gadają o tej eksplozji dzisiaj. Gdzieś tam na Borkowskiej. Yhyym.
Zdjęcie kiepskiej jakości, przerabiane, bo w kolorach mi się nie podobało ;x Ale to była piękna, kolorowa paralotnia < 3.
Noo. Ehem.
Niż znad Rumunii i morza Czarnego nad nami siedzi -.- Jakie chamstwo.
Oddychasz tym samym powietrzem, co ja. Żyjesz pod tym samym niebem, co ja. Widzisz to samo słońce, co ja. Więc dlaczego, do cholery, nie czujesz tego samego co ja?