I zosatwiła mnie.
Po dniu ... szalonym.
Najpierw kino. Film najlepszy! ;** Rossmann i wybrzydzanie, że w Niemczech jest lepiej. Szukanie bajaderki, tosty. Buty, ubrania. "Zaraz pójdziemy razem na obiad. Wyglądasz apetycznie". I akcja pod Kościołem...
A później prawie 2 godzinne rozmowy w sumie o niczym na materacu bez powietrza.
Kocham Cię, muminku! :**