no i mamy ostatnią dobę 2014. cóż, chcąc nie chcąc każdy z nas zastanawia się co takiego ten rok przyniósł.
co przyniósł mi? niewiele. jestem zdania, że nie mam czego świętować chociaż gdybym tak zagłębiła się w moje przemyślenia, mogłabym dojść do wniosku, że osiągnęłam bardzo wiele.
do tej pory byłam zdania, że zmiany są złe. że to co mamy powinno nam wystarczać i nie powinniśmy udogadniać sobie życia, nie powinniśmy iść na łatwiznę tylko własnymi siłami osiągać wymierzone sobie cele. jednak głębiej się temu przyglądając, taki tok myślenia nastawia nas na stanie w miejscu. "brak zmian to zmiany na gorsze". doszłam do wniosku, że zmiany w życiu uczą nas obycia, pomagają nam dojrzeć do pewnych sytuacji, ułatwiają nam przyszłe wybory i przygotowują do życia. trzeba uganiać się za zmianami. cały czas się rozwijać umysłowo i fizycznie, cały czas szukać tego co sprawia nam radość, pobudzać kreatywność, myśleć, szukać łatwiejszych rozwiązań. uczyć się. podnosić sobie poprzeczkę, wyznaczać cele i robić dosłownie wszystko, żeby je osiągać. cieszyć się z sukcesów i nie załamywać się z powodu porażek - szukać w nich motywacji do stawania się lepszymi! i przede wszystkim nie przyzwyczajać się. przyzwyczajenie to najgorsze uczucie jakie może nam towarzyszyć w życiu. przyzwyczajenie to coś co na początku jest miłe ale zawsze potem przynosi rozczarowanie związane ze zmianami. świat gna do przodu a my chcemy go na siłę zatrzymać w miejscu, w którym był. nic, nic nie jest do końca takie samo, nic nie trwa wiecznie.
zmądrzałam? może nie, ale chyba troszkę dojrzałam emocjonalnie. dojrzałam do stwierdzenia, że wszystko co się w życiu przytrafia, zdarza się w nim z jakiegoś powodu. każda osoba pojawia się po coś. każda porażka, każde rozczarowanie jest po coś. każdy związek, każde uniesienie, każda kłótnia i rozstanie jest po coś.
we wszystkim tym jest jakaś nauka. nauka co robić, czego unikać, jak patrzeć na niektóre sprawy, na co mieć wyrąbane a na czym skupić się bardziej.
w 2014 nauczyłam się dużo. co prawda w ostatnich jego miesiącach ale były to chyba najlepsze miesiące, najwięcej wnoszące do mojego życia. myśląc o tych zmianach obrałam sobie na 2015 pewne cele. tak cele, nie postanowienia - tych nigdy nie dociągałam do końca.
1. pierwszym celem jest skupienie się na sobie. pomagając ciągle innym i zatracając w tym siebie - niszczymy swoją przyszłość. tak, troche samolubne myślenie. ba, nawet bardzo, ale cóż. żyjemy w XXIw. i nie sądzę aby jutro pojawił się u mnie archanioł i oznajmił mi, że za lizanie wszystkim dupy Bóg ześle na mnie bogactwo i dożywotnie szczęście. oczywiście nie popadając ze skrajności w skrajność. nie chodzi tutaj o całkowitą niechęć do ludzi i obojętność wobec staruszki, której rozsypały się zakupy ale o walkę o sukces - dzisiejszy świat to wyścig szczurów.
2. mimo wszystko chcę pomagać tym, którzy na prawdę tej pomocy potrzebują. dawać ludziom więcej siebie - nie trzyma się kupy? - wręcz przeciwnie. chcę regularnie oddawać krew, złożyłam już oświadczenie woli o byciu pośmiertnym dawcą narządów - mnie to nic nie kosztuje, a może zdziałać cuda.
3. chcę się rozwijać, więcej czytać, dowiadywać się mniej lub bardziej przydatnych rzeczy z przeróżnych źródeł, rozmawiać z ludźmi i działać na swoją korzyść, pracować nad swoją przyszłością. chcę pracować nad swoim umysłem ale też ciałem, regularnie ćwiczyć, zdrowiej jeść. zapisać się do organizacji studenckiej, poznawać nowych ludzi, przeżywać więcej. wyjść z domu! odnaleźć pasję i zatracić się w niej.
4. ale chyba najbardziej chcę się zakochać. tak na zabój. najpierw w sobie. to też jest bardzo ważne - polubić siebie, pozwolić sobie pokochać siebie, żeby później móc pozwolić pokochać siebie komuś i umieć pokochać kogoś równie mocno.
5. pokonując drogę do wszystkich celów, które sobie wyznaczyłam, chcę pamiętać aby się nie poddawać. chcę pamiętać, że każda porażka zbliża nas do sukcesu. chcę pamiętać, że wyrzeczenia to nie moje widzimisie: jeden cukierek dziś albo dwa cukierki jutro! każde wyrzeczenie dzisiaj przynosi efekt w późniejszym życiu i o tym, przede wszystkim o tym chcę nieustannie pamiętać. nie narzekać, że znów coś nie wyszło tylko cieszyć się z tego, że jestem o jedno doświadczenie mądrzejsza!
"Zami.ast się nieustannie krytykować, potraktuj siebie tak jak kogoś, kogo kochasz. Aha, i jeszcze jedno: Pogódź się z tym, że każde.o dnia na pewno coś spieprzysz."
-Brene Brown
mimo, że wiele w 2014 spieprzyłam z premedytacją, zaliczam go do udanych.
na pewno był lepszy niż 2013
idąc tym tropem: MMXV będzie przełomem!
Użytkownik matricidespiontofview
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni zdjęcia: Słońce wyszło to i Łyska też. halinam... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24. szarooka9325Posuwa. ezekh114Wielość. ezekh114Ja pati991