Przydał się jeden dzien wyjety z zyciorysu.
Przynajmniej chwilowe ogarniecie sie bylo mi potrzebne.
Chociarz dalej nie potrafie sie za siebie zabrac.
W Szynszylandii słitaśnie.
W piatek przyda nam sie znow maraton po kawiarniach badz pubach.
Potem Kalisz.
Londyn.
No i w sierpniu Paryż.
Koniecznie.!
Byleby dożyć.