Wróciłam w niedzielę ze Złotego Potoku i jestem zachwycona. Szykują się pracowite wakacje.
Jeśli chodzi o stronę końską to czekają Zbrosławice, Moszniak i Złoty Potok <3
Stajnia bardzo ładna, pracownicy po prostu przemili, życzliwi i aż tryska od nich taka radość, zadowolenie z tego co robią, a po samym Panu Leszku widać, że to jego pasja. Wiedza, którą ten człowiek posiada, sposób szkolenia koni. Dla mnie po prostu coś niesamowitego.
Dawno nie widziałam człowieka, o ile w ogóle kiedyś, który miałby takie podejście do koni.
Konie, które aż lgną do człowieka, witają każdego kto wejdzie do stajni lub na pastwisko rżeniem, czy podejściem. Żadnej złośliwości, sama ciekawość, chęć do współpracy, no po prostu cudownie :D
Ulubienicą została Aisha i Adriatyk. Aisha to kobyła, która może nie jest jakimś wybitnym championem, ale charakterem, cierpliwością, wyrozumiałością, a nawet swoimi buncikami podbiła mi serce wśród tamtych koni ;D
Adriatyk to po prostu maszyna. Inaczej go opisać się nie da. Bardzo do przodu, straaasznie silny - jak wsiadałam na niego na dwór powiedziałabym nawet, że za silny jak dla mnie. Dawało co prawda radę, aczkolwiek w galopach ciężko było. Nie mówię tu o jego pojedynczych baranach czy coś, ale o tym, że tak się chopak rozpędzał, że nasze 'koła' zajmowały połowę maneżu, który był dość imponujących rozmiarów ;)
Nie wykorzystałam może wszystkich jego umiejętności, ale niestety ja na takim stopniu zaawansowania nie jestem. Dziwnie było, jak na początku nawet nie wiem co robiłam, pewnei dawałam mu sygnał do jakiegoś elementu, a ten zaczynał jakoś sie tak 'inaczej' poruszać. Nie wiedziałam co się dzieje, ale co tam xD Potem już było lepiej, łatwiej się dogadać, jak już go troche poznałam. Przynajmniej mogłam ćwiczyć ustępowania w stępie i kłusie, lotne robił bez problemu (co znaczy pojedyncza lotna dla konia, który potrafi robić zmiany nogi co jedną foule XDD), dodania w kłusie takie, że ah oh oh <3 Do tego wszystkiego żadnego 'pchania' - koń sam szedł do przodu, bardzo fajnie się z nim współpracowało. No i skoki. Koń skacze bardzo ładnie, jednak ma momenty buntu, w których nie bardzo wiedziałam co robić. Na szczęście pan Leszek czuwał, więc na koniec zawsze udawało się jakoś to poprawić ;D Siłę w skoku też ma przeogromną. Ogólnie koń siłacz XD
Oprócz nich była jeszcze Bona i Plastek pod siodło. Z tych dwóch z Plastkiem również fajnie mi sie dogadywało, jednak go głównie skokami męczyłam xD
No i oczywiście moje dziecko Kapitan <3 Z nim w sumie tylko praca, praca i jeszcze raz praca na lonży. Ale kształci się dzieciak, kształci ;D
To tak tylko końsko, bo wieeeele się działo. Wszystkim polecam, cudowne miejsce ;D
-------
Od wczoraj powrót do rzeczywistości. Szkoła się zaczęła, więc i uczyć się znów trzeba.
Ale w piatek wreszcie do koni. Stęskniłam się już za Zbrosami :3