Dużo się działo. Nie będę opisywał ze szczegółami.
Po przyjeździe było małe kimanko, a po obiadku wyskoczyłem z Kasią na spacerek. Wieczorkiem natomiast był gril. Obiadki były wypaśne: Pyszne zupy, potem ziemniaczki z kotletami, wołowinką, zrazami, kurczaczkiem, był też kompocik i ciasta. Normalnie palce lizać. W piątek był wypad nad morskie oko. Wieczorem część ekipy poszła do karczmy a reszta zajęła się sobą tzn.: ja Kasią a ona mną. Sobota była troche przekichana przez pogodę, ale się nie daliśmy i pojechaliśmy do Zakopanego pod krokiew, polatać po dolinach i jaskiniach, a następnie na krupówki. Wiczorem była ostra jazda tzn: przebieranki, a po nich spora libacja, a ja standartowo umierałem.
DZIĘKUJE DZIEWCZYNY ZA OPIEKĘ NADE MNĄ
W niedzielę poszliśmy na Rusinową polanę złapać trochę słońca i pozbijać bąki. Po długim leniuchowaniu i podziwianiu widoków wróciliśmy na obiad, a wieczorkiem zorganizowaliśmy grila. W poniedziałek wielkie porządki, pakowanie i po obiadku wyjazd z zaczepiniem o Oświęcim.
OGÓLNIE MÓWIĄC BYŁO ZAJEFAJNIE