srałam w gacie jak pierwszy raz szłam na trening do Tczewa, chyba nigdy tego dnia nie zapomnę. nie tak grania, jak dziewczyn się obawiałam. na szczęscie moje obawy były niepotrzebne, bo dziewczyny okazały się w porządku. tutaj nie ma przewracania oczami i pierdolenia jak coś się nie uda. jest po prostu normalna atmosfera. i bardzo żałuję że zmarnowałam całe pół roku w Kościerzynie, mimo że trenowanie tam było źródłem małych dochodów. niestety styczeń oznacza koniec z piłką ręczną, kończy się sezon a ja kończę bycie juniorką sarszą. baaardzo szkoda.
bądźmy dla siebie mili...