Nie wiem, co to ma być
Pogubiłam się.... znowu.
Czemu wszystko musi być takie skomplikowane...
Albo raczej czemu ja jestem tak nienormalna (delikatnie powiedziawszy)?
Tęsknie za tymi, o których dawno powinnam była już zapomnieć...
Nie tęsknie z tym czego na logikę powinno mi brakować...
I łudzę się, że jeszcze coś mi się odblokuje w tej mojej chorej główce...
A nawet jeśli nie to NIC nie mogę zrobić...
Nie chce być odpowiedzialna za czyjeś zniszczone życie bądź marzenia.
Czasem trzeba zachowywać złudzenia...
Przeklęta MATURA...
Jeszcze bardziej przeklęta ja..
To żałosne, że brakuje mi ludzi którzy tak naprawdę nigdy sami z siebie nie chcieli mieć ze mną kontaktu
I żałosnym jest wzdychanie do zdjęcia chłopaka, który NIGDY nie zobaczy we mnie dziewczyny...
Szkoda, że nie poznałam go wcześniej... przed NIM.
Może wszystko byłoby inaczej?
Ahh... jaki jest sens gdybać?
Zawsze dla niego będę byłą jego najlepszego kumpla
i tego nic nie zmieni.
Kto wie.. może nawet już by mnie na ulicy nie poznał?
Bo life is brutal
i nigdy nie jest tak jak tego chcemy.
I nawet jeśli spotykamy kogoś fajnego to i tak...
serce wie swoje i w dupie ma logiczne argumenty ;]