Bardzo, bardzo stary tekst. Trochę ordynarny, napisany po tym jak przeczytałam jakiś banalny tekst pseudo dorosłej dziewczyny, która pisała jakieś masakryczne bzdury.
Pan mi o moich oczach mówi jak prawdziwy artysta! Och doprawdy! Nigdy nie zauważyłam w nich blasku oceanu, i iskier inteligencji też nie. Ależ owszem dziękuję.
Nie! No skądże znowu! Nie uraził mnie Pan swoją natarczywością. To miłe słyszeć te słowa. Zapomniane od dawna.
Pan prosi bym o Panu napisała?
Ależ, gdzież ja? Gdzie głowa Drogi Panie? Pan chyba jeszcze nie wie? Pan chyba jeszcze się nie zna? Czy Pan mało czyta?
Oj przepraszam! Nie chciałam urazić, ależ skądże nie wątpię. . .
Z pewnością ma Pan intencje, ja je widzę w tym uśmiechu pewności, nawet ta intencja zdaje mi się błysnęła z pana oczu, gdy oblizując wargi obserwował Pan moje biodra.
Już wyjaśniam, ależ owszem, tak, tak. . .
Pan widzi już, że czas nieznacznie mnie posunął. Nawet nie zauważyłam kiedy? Śmiem twierdzić, ze posunął mnie nawet kilka razy!
Czy to było miłe?
Nie wiem. Powiedzmy niezauważalne. Och doprawdy ma Pan dość ordynarny śmiech.
Wróćmy jednak, do tej sztuki. Pan twierdzi, że nikt nie wplecie tak wątków miłosnych, seksualnych zamieszanych w intrydze morderstwa, jak ja. Oj nie! Drogi Panie, to nie dla mnie, bo Pan widzi ja czasem czytam, czasem się zdarza. I tutaj na przykład śmiem twierdzić, że nikt tak mistrzowsko nie opisuje miłości jak te nastoletnie dziewczyny.
Pan się śmieje?
Ja też się śmiałam, ale cóż z tego? One drogi Panie znają już mężczyzn na wskroś. One wiedzą jak męskie ramiona są silne, jak mężczyźni składają i rozkładają kobiety. One wiedzą! Mój Panie wiedzą tyle, że nawet stara dziwka z uczęszczanej ulicy wie mniej!
Tak, mój Panie!
Dodam, że nawet w młodym wieku, już znają wady mężczyzn i wiedzą, że małżeństwo jest przekleństwem. Ja nie wiem mój Panie, nie mam obrączki i mieć nie chcę, nie to powołanie. Ale one wiedzą. I wie Pan? One nawet wiedzą, jaki będzie każdy ich kochanek, każdy znajomy, wiedzą gdzie im się spuści, na co patrzy, one nawet wiedzą, że on nic nie wie, tylko pożąda. . .
Tak! Ja sama nie wiedziałam, ale wie Pan. . .
One te słowa używają? . . . No te takie wysublimowane. Pokazując elokwencję własnej wysokiej świadomości, przez strofy spisywane z słownika, i tak ładnie je łączą. . .
Co łączą?
No te słowa! I wie Pan, czyta się, że np. abstrakcyjnie objął ją silnym ramieniem, a ona zasmakowała jego potu, wydyszała jego imię, on artystycznie mierzwił jej włosy u skraju ud, a potem zostawił ją na łożu. . .
Nie!
Bez baldachimów. Na zwykłym, obskurnym łożu. Obleczonym szarym prześcieradłem. A okna miały smugi brudu, roztaczał się zza nich obraz upadłej polski, na czwartym piętrze taniego hotelu. Nie, to nie wszystko. . .
I potem ta autorka dopisuje, jak ona w tej szarości dni, w obskurnym świecie została samotna, na tym czwartym piętrze, zniewolona przez męską sieć intryg! Jeszcze chwile myśli, czy zakończyć ten marny żywot, łącząc swe marne porzucone ciało, z brudnym chodnikiem. Skacząc, roztrzaskując głowę i barwiąc chodź raz ten świat na szkarłatny kolor własnej krwi.
No! Też tak myślę, poruszające.
Więc, kończy całą wypowiedź piękną kropką, w pół urwanego słowa, żeby dreszcze mogły przejść po karku czytelnikowi.
Czy teraz Pan rozumie?
Nie?
Otóż ja nie potrafię tak pisać, mnie to nie rusza. Miłość w szarym miejscu, z początku stracona. Czy faktycznie to jest tak inspirujące?
Widzi Pan, a tak się sprzedaje.
Chce Pan mi pomóc z własną historią? Panie siedzimy tu od godziny, czas nieznacznie posunął nas obojga wspólnie. . .
A Pan co? Nic nie działa, tylko paple te całe farmazony o sztuce wiecznej, bijącej prosto z mojej twarzy. Niestety formalnie Pan zepsuł fabułę. Tak w prawdziwych wierszach się nie dzieje. Nikt już nie ceni pejzażów i włosów jak łan zboża. Teraz się czci wzgórki łonowe, trywialnych mężczyzn bez uczuć, i co najgorsze piszą to kobiety, dla kobiet. Hmm. . .
Tak Pan myśli? No ktoś to już śpiewał, że wszyscy artyści, to. . .
No dobrze, rozumiem, już nie zgłębiam tego tematu. Tak, więc ile czasu mamy? Acha do 16, a potem Pan po żonę jedzie?
Acha, tak rozumiem. . .
Wie Pan co? Może jednak o Panu napiszę, nim czas bardziej mnie posunie?
Może i nie erotyk, ale z dedykacją :)
Swoja drogą ileż ja to tekstów znalazłam, których jeszcze światła dziennego nie widziały :)