Powyżej ta, która zgodziła się otworzyć moją kolekcję. Przebieram nogami w oczekiwaniu na główny składnik tej muzycznej uczty! :)
Poniżej. Arcystare, docenione.
Co rano z pościeli wstaje
Zwarty układ wybrakowanych tkanek
Posypując różem kanciaste stożki na twarzy
Dokładnie bada anatomię rozdartej na ramieniu duszy
Ucieka od swego obrazu i krok za krokiem stawiając
Powoli od podstaw się kruszy
Pewny obojczyk skryty pod szalem
Tkanym grubą nicią lęków
Biodra drżą presto bez podskórnej termozbroi
Topiąc się pod płaszczem wyłożonym gęstym pluszem
W ciepły wieczór jesienny stygnie krew zatruta
Chomikuję w tunelach urojeń nietożsamą tuszę
Ręce, nogi, serce mam i wystraszone oczy
Gdy zamknę je, po próbnej śmierci kolejny świt mnie zaskoczy
Paranoje wagi ciężkiej
W ringu z piórkową masą się mierzą
Regularnie odświeżam wyniki rewanżów naiwnych
Na prośbę dawno przekreślonych ciała sinych kolorytów
Nikną nowe komórki odmawiając kalorycznego zaplecza
Na rzecz neuronowych pseudoprofitów
Ręce, nogi, serce mam i wystraszone oczy
Gdy zamknę je, po próbnej śmierci kolejny świt mnie zaskoczy
Akacji gałązka bez liści
Po wyliczance nad niepewnym jutrem
A gdy już drzewo przekwitnie
Pokryją mnie
Na wieczny mróz
Ze starej szafy ponurym futrem
Ręce, nogi, serce zimne i wystraszone oczy
Jeszcze raz zamknę je na próbę i nic mnie już nie zaskoczy
M. (2011)