zimowy grudzień

mam juz dosyc tej zakichanej choroby..

na prawde....

ten kaszel.. ta goraczka..

i siedzenie w domu kiedy w szkole taki zapierdziel....

ja juz sie boje pomyslec co to bedzie jak ja wroce..

przeciez ja nie wyrobie aby wszystko pozaliczac....

tym bardziej ze moje oceny nie sa boskie.....

rosyjski, matma, wos, gegra.... masakra....

tatus sie zalamie...;/

boli mnie ucho...  strasznie mnie boli...

po tej grypie mi chyba zostalo...

musze isc z tym do lekarza ale mi sie tak strasznie nie chce..

taka ciapa na dworze ze az sie nie chce z domu wychodzic.

chcialabym aby  byla taka sliczna zima jak na obrazku...

lubie jak zapadle jest okryte taka sliczna biala powloka...

i obiecuje sie w tym roku pojde na gorki na sanki... ze znajomymi..

i moze na jakis kulig sie zalapie...

zima zawsze mi sie dziecinstwo przypomina...

ten placz kiedy w ferie nie bylo sniegu....

jejku...

a teraz ... stare dupy po 18 lat...

zaraz matura...

a ja nawet nie wiem z czego chce ja pisac...

nie czuje sie na silach zeby podejsc do matury w tym roku.. na prawde...

bilogia.? gegra?

niech mi ktos doradzi.....

to jest jakas masakra.

; (

nie mam sukienki na studniowke...

nie mam z kim isc na ta studniowke....

boze...

jak zwykle problemy....

nie mam tez planow na sylwka....

jak zwykle zreszta.....

chcialabym juz swieta....

choinke...

i snieg...

pierwszy raz od kilku lat tak tesknie za sniegiem....

szkoda ze nie mam juz aparatu, chetnie porobilabym zdjecia jak bd tak duzoooo sniegu....

wpadam w czas refleksji....

ach życie życie.....

tak duzo ciekawych rzeczy mnie ominelo.....

psia mać....