Witam Państwa w ten poniedziałkowy poranek.
W dzisiejszym odcinku będzie o... O tym, co ślina na język przyniesie.
Chuj wie o czym.
Najważniejsze informacje dnia - kawa się pije, plecy okay.
Poczekam aż śniadanie się trochę przetrawi i zapierdalam na siłownię
(no dobra, wyjątkowo podjadę autem, bo strasznie; chujowo wieje).
Dzisiaj nogi ;( ;( ;(
Ogólnie myślałem, że trening 8x8 wyciągnie mnie z zapaści.
Myliłem się. Dokończę jeszcze ten cykl ćwiczeń i przechodzę na coś innego.
Tylko kurwa nie wiem co... FBW? Split? Serie łączone?
W cyrku, tfu! Znaczy się pracy bez zmian.
Jedynie co, to mają być jakieś podwyżki na warunkach, których nikt nie rozumie.
Dowiemy się przy najbliższej okazji.
Obejrzałem "Resident Evil: Wieczny mrok" - fajne.
Dziś trzeci odcinek "TLOU", także znowu będzie mała uczta.
No i z książką poszedłem troszkę do przodu.
Przyznam, że z taką koncepcją apokalipsy (atomowej) się nie spotkałem.
Przeczytałem połowę i NIC się nie wydarzyło.
Mimo to, przyjemnie się czytało.
Liczę jednak na odrobinę akcji.
" M I L C Z E N I E J E S T Z G O D Ą , W I Ę C K O N I E C M I L C Z E N I A "