I czytam ten moj ostatni wpis...I widzę co się tam działo. Wiem że cierpiałam troszeczkę. Wiem, że teraz to ON żałuje, bo mogło być fajnie, ale nie ...lol.
Boże...
To kolorowe zdjęcie pod tym dzisiejszym idelanie przedstawia różnice pomiędzy tym co było wtedy, a tym co jest teraz. Wtedy, pomimo ( tak mi się wydawało ) meega rozterki sercowej, lub raczej uczuciowej i faktu że zostałam porzucona, wszystko było ok. Teraz?
Teraz zachowuje się jak idiotka, ale pod innym kątem.
Mam pracę (tak sądzę, chyba).
Mam studia, które sa dla mnie i wiem o tym, ale ta MATMA! Masakra. Matematyka u pana P. bardzo demotywuje.
Obawiam się że mogę nie zaliczyć ćwiczeń...lol.
Mam faceta. Kurde. Mam go. Jest świetny. Jest tym czego szukałam. Ma wszystkich tych moich ulubionych cech po trochu. Ma to czego chciałam. Jest wszystkim dla mnie. Odgania złe demony, rozśmiesza, rozumie! Przyszły mąż jak nic!
I niby jest tak wesoło i kolorowo.
Ale nie wytrzymuje.
Praca=stres
Studia=MEGA STRESS
Brak B.=MEGA DOLINA
I tak mam co chciałam, ale nie daje rady.
Może to czytasz, może nie...
Brakuje mi rozmów na niektóre tematy.