Byłam zmuszona zmienić nazwę fotobloga. Kiedyś pełniazycia1990 - teraz mała0120. Były tego dwa powody. Najważniejszy to taki, że popełniłam błąd pisząc na kompie z pracy, teraz pewnie szef ma do tego dostęp. Cudownie. Za głupotę się płaci. Drugi to taki, że pisałam a nic nie robiłam w sumie. Próbowałam różnych metod organizacji swojego życia, ale się nie sprawdziły. Od dziś zamierzam, może niekoniecznie codziennie, bo nie zawsze mam możliwość, pisać uczciwie czy trzymałam się swoich postanowień. Bo jak długo można tylko planować, nie robić nic i żyć z wyrzutami sumienia? U mnie są one już tak duże, że nie mogę spać po nocach, więc czas coś w końcu na poważnie ze sobą zrobić. Niedawno usiadłam na spokojnie i próbowałam się zastanowić co jest naprawdę ważne a co muszę odpuścić i jak to razem zmieścić w ciągu dnia. Bo nie zamierzam już po nocach siedzieć. Nasiedziałam się swoje i w gimnazjum i w liceum (miałam naprawdę niezły zapierdziel, zdecydowanie większy niż dorosły pracoholik i wcale nie na własne życzenie) i na studiach. Teraz pora nauczyć się rozsądnego rozkładu pracy i odpoczynku. Parę kwestii:
1. Jeśli chodzi o naukę to na tygodniu zamierzam się uczyć minimum 3 h dziennie po pracy. Tak żeby o północy już iść spać, bo wstaję o 5.30. Po powrocie z pracy zamierzam robić jedzenie, jeść, sprzątnąć trochę w razie potrzeby a potem odpocząć chwilę i zabrać się za naukę. W wolne dni będzie to minimum 6 godzin, niekoniecznie jednym ciągiem.
2. Kwestia mojego karnetu na fitness. Niestety nie będzie on możliwy. Przynajmniej na razie. Pojechałam tydzień temu podpisać umowę na karnet open, ale okazało się, że ich okres wypowiedzenia jest zbyt długi na moje możliwości. Jak pokazał przykład wielu moich kolegów, z pracy mogę wylecieć za nic i z dnia na dzień, więc nie mogę ryzykować podpisywanem żadnej umowy, bo nie będę w stanie spłacać w razie czego. No i muszę odkładać kasę na czarną godzinę. Kupię sobie karnet pewnie w ramach nagrody za ciężką pracę, jeśli dostanę się na aplikację. A tymczasem codziennie zamierzam ćwiczyć przynajmniej na tyłek.
3. Zamierzam się uśmiechać i myśleć pozytywnie. Mimo iż wciąż towarzyszy mi strach i niepewność swojej sytuacji i emocji, to uśmiech zawsze jest potrzebny. A pozytywne myślenie pozwala zmienić samopoczucie i nawet najgorszy obowiązek może stać się przyjemnością.
4. Co do diety, zamierzam jeść trochę zdrowiej i mniej słodyczy. Może choć trochę mi spadnie z wagi. Zgodnie z wczorajszym ważeniem, jest 48,6 kg. A jestem przed okresem. Właściwie trochę mi się spóźnia. (Oj).
5. Muszę rozsądniej planować swoje wydatki i spłacić dług w pierwszej kolejności.
Dziś nie poszłam do pracy, bo źle się czułam z rana. Przespałam się godzinę i trochę mi przeszło. Nie zamierzam jednak dziś już tam iść. Zamierzam się pouczyć a potem załatwić parę rzeczy na mieście. I tak mam z tego powodu mega wyrzuty sumienia. Chociaż pracuję ostatnio na niezłych obrotach, bo to z czym inni się męczą, ja potrafię zrobić w pół godziny. Zwiększyłam swoją skuteczność do 99%. A czuję się ja zbrodniarz, bo nie poszłam do pracy pierwszy raz odkąd ją zaczęłam prawie 5 miesięcy temu.
Spadam się uczyć, miłego dnia! :)